rE-medium | Tygodnik Powszechny

Wiosna 2024, nr 1

Zamów

Przejrzystość we wspólnocie wierzących

Kardynał Reinhard Marx podczas obrad Rady Konferencji Episkopatów Europy w Poznaniu 14 września 2018 r. Fot. Episkopat.pl

Trzeba uzdrowić kościelną administrację, nie posłużyła ona bowiem wypełnianiu misji Kościoła. Zamiast na sprawców, nakładano obostrzenia na ofiary i nakazywano im milczenie.

Tekst wystąpienia podczas watykańskiego spotkania przewodniczących krajowych konferencji episkopatów na temat ochrony osób małoletnich, 23 lutego 2019 roku. Śródtytuły pochodzą od redakcji. Tekst opublikowany w kwartalniku „Więź” nr 1/2019. 

Mówiąc tu dziś o przejrzystości, chcę od razu poczynić dwa zastrzeżenia. Po pierwsze, będę się odnosił do konkretnego, określonego rozumienia koncepcji przejrzystości. W moim rozumieniu przejrzystość nie oznacza możliwie największej liczby rozmaitych, nieuporządkowanych informacji wychodzących na światło dzienne. Przejrzystość oznacza dla mnie tyle, że działania, decyzje, postępowanie i procedury są zrozumiałe i możliwe do śledzenia. Sądzę, że przejrzystość [ang. transparency] i „wyśledzalność” [ang. traceability] są ze sobą nierozerwanie związane.

Teczki, które mogłyby udokumentować okropne czyny, zostały zniszczone albo w ogóle nigdy ich nie założono.

Kard. Reinhard Marx

Po drugie to, co będę do Was mówił o przejrzystości powiązanej z „wyśledzalnością”, mówię jako kardynał z Niemiec. Niektórzy pewnie od razu pomyślą: to takie typowe, właściwie niczego innego nie można się było spodziewać. My, Niemcy, znani przecież jesteśmy z pewnego upodobania do administracji i tych jej aspektów, które wymieniłem wcześniej: przejrzystości i możliwości prześledzenia procesu. Teczki, dokumenty, formularze, wytyczne, paragrafy, wykazy, procedury itp. – można odnieść wrażenie, że wręczamy je Niemcom już w kołysce. I każdy, kto ma z nami chociaż trochę do czynienia, jakoś się chyba zderza z tymi wszystkimi wspomnianymi wyżej rzeczami.

Niektórzy mogą uważać to za rodzaj dziwactwa i nie przywiązywać do tego wagi. Inni – możliwe że większość – mogą być takiemu podejściu przeciwni. Pytają się wówczas zupełnie serio: Czy ta ich administracja nie stoi w sprzeczności z życiową dynamiką? Czy oni nie widzą, że administracja skupia się na teczkach zamiast na ludziach i ich potrzebach? I czy nie jest tak, że administracja tylko dodaje pracy i odciąga uwagę od rzeczywistych zadań?

Chciałbym zastanowić się nad tymi pytaniami razem z Wami. I bądźcie spokojni – to nie jest problem, który dotyczy tylko Niemców, Amerykanów czy Szwajcarów. To jest problem fundamentalny i musimy się z nim zmierzyć wszyscy razem jako Kościół – dokładnie wtedy i zwłaszcza wtedy, kiedy mowa jest o właściwym podejściu do kwestii wykorzystywania seksualnego osób małoletnich. To ważne, aby ustalić, ile administracji Kościół potrzebuje.

Na pierwszy rzut oka wydaje się, że lepiej, gdy jest jej mniej. To przekonanie można wywodzić z rozlicznych kwestii. Nie da się administrować wiarą. Duch Boży nijak nie może być wepchnięty w teczkę czy folder. Miłość Boża widoczna jest raczej w konkretnych aktach troski o innych niż w urzędowych papierach. Modlitwa ma o wiele większą siłę niż jakiekolwiek procedury urzędowe. Sakramenty niosą prawdziwe miłosierdzie, podczas gdy administracja to jeden z drobiazgów światowego porządku…

Można by mnożyć tego rodzaju argumenty, dochodząc do konkluzji, że administracja jednak nie bardzo pasuje do Kościoła i możemy ją sobie w mniejszym lub większym stopniu darować. Ale czy tak rzeczywiście jest? Spróbujmy to ustalić, wspólnie rozważając i uświadamiając sobie: Co jest istotą Kościoła? Jakie znaczenie powinna mieć administracja? W jaki sposób administracja spełnia swoje zadanie? Czym należy się zająć, żeby te warunki mogły być spełnione i jakie wynikają z tego dla nas zadania?

Jednak już w tym miejscu nie potrafię ukryć, że do jednej rzeczy jestem głęboko przekonany i wydaje mi się ona sprawą absolutnie podstawową: administracja w obrębie odpowiedzialności Kościoła nie jest wyłącznie kwestią techniczną, specjalistyczną czy praktyczną. Ta wewnątrzkościelna administracja pozostaje w bliskim związku z fundamentalnymi kwestiami teologicznymi, jest motywowana teologicznie i duchowo oraz ściśle połączona z działaniami właściwymi Kościołowi.

W pełni działająca administracja kościelna jest ważnym komponentem w walce z wykorzystywaniem seksualnym i w radzeniu sobie z nadużyciem. Dlaczego tak jest – w mojej opinii – postaram się pokazać w dalszej części wykładu.

Administracja tworzy ład, także w Kościele

Kościół ma na tym świecie misję. Na samym wstępie Konstytucji dogmatycznej o Kościele „Lumen gentium” czytamy: „Kościół jest w Chrystusie niejako sakramentem, czyli znakiem i narzędziem wewnętrznego zjednoczenia z Bogiem i jedności całego rodzaju ludzkiego” (KK 1). Ta misja realizuje się przez konkretnych ludzi, w konkretnym miejscu i w bardzo konkretnych warunkach, które domagają się również odpowiednich, namacalnych ziemskich środków.

Nie bez powodu zatem odrobinę dalej Konstytucja stwierdza: „Chrystus jedyny Pośrednik, ustanowił swój Kościół święty, tę wspólnotę wiary, nadziei i miłości tu na tej ziemi, jako widzialny organizm[…]. Wyposażona zaś w organa hierarchiczne społeczność i zarazem mistyczne Ciało Chrystusa, widzialne zrzeszenie i wspólnota duchowa, Kościół ziemski i Kościół bogaty w dary niebiańskie – nie mogą być pojmowane jako dwie rzeczy odrębne; przeciwnie, tworzą one jedną rzeczywistość złożoną, która zrasta się z pierwiastka boskiego i ludzkiego (KK 8)”.

I dalej czytamy w tym dokumencie II Soboru Watykańskiego, że „na zasadzie bliskiej analogii” Kościół upodabnia się „do tajemnicy Słowa Wcielonego. Jak bowiem przybrana natura ludzka służy Słowu Bożemu za żywe narzędzie zbawienia, nierozerwalnie z Nim zjednoczone, nie inaczej też społeczny organizm Kościoła służy ożywiającemu go Duchowi Chrystusowemu ku wzrastaniu ciała” (KK 8).

Krótko podsumowując, oznacza to tyle: działania Kościoła w tym świecie nie mogą być tylko i wyłącznie duchowe. Lekceważenie ziemskich aspektów Kościoła i jego własnych praw nie oddaje w pełni rzeczywistości Kościoła. Posługując się analogią: Ciało Chrystusa i ludzka struktura Kościoła muszą być postrzegane jako „nierozdzielne i niezmieszane”. Nie można zatem ignorować żadnej z podstawowych zasad dobrego społeczeństwa i organizacji służebnej w życiu Kościoła.

Ziemskie aspekty Kościoła z zasady związane są z faktem, że wiele różnych osób usiłuje wspólnie pracować przy realizowaniu jego misji; a także z koniecznością posiadania odpowiednich materialnych zasobów dla działań, jakie podejmuje każda z nich. Pensje muszą być wypłacone, budynki kościelne utrzymane w dobrym stanie, domy parafialne zbudowane, współpraca skoordynowana, kontrakty realizowane, materiały katechetyczne wydrukowane – można ciągnąć tę listę w nieskończoność. Ostatecznie jednak wszystkie te przykłady związane są z jednym spostrzeżeniem: aby zrealizować wszystkie te zadania, które wypływają z misji Kościoła – a tym samym wypełnić samą tę misję – potrzebna jest właściwie funkcjonująca administracja, która będzie nastawiona na realizację celu Kościoła i oparta będzie o zasadę sprawiedliwości.

Administracja standaryzuje procedury i procesy po to, aby nie trzeba było za każdym razem szukać, pytać i próbować, w jaki sposób coś będzie działało, zwłaszcza kiedy musimy powtarzać te same czynności. Pozwala to na zachowanie zasobów i używanie ich w realizacji misji w sposób oszczędny i efektywny. Administracja dokumentuje to, co zostało przedyskutowane, ustalone i osiągnięte; zapobiega zapominalstwu i nie pozwala umknąć kwestiom odłożonym na później, umożliwiając wiarygodność i wierność danemu słowu. Administracja obiektywizuje, poprzez wprowadzenie i egzekwowanie praw i zasad, a to przeciwdziała arbitralności.

Wykorzystywanie seksualne dzieci i młodzieży w niemałym stopniu jest pochodną nadużywania władzy w obszarze administracji

Kard. Reinhard Marx

Jest to aktywne działanie na rzecz sprawiedliwości, ponieważ obowiązujące prawa i zasady dają pewność, że decyzje i osądy nie będą uzależnione od kaprysu tych, którzy je wydają, czy też od kaprysu przełożonych. Administracja ukierunkowuje i porządkuje, nakreśla ogólny obraz sytuacji, który można zarejestrować i udostępnić. Tworzy w ten sposób ład, w którym jednostka może się odnaleźć i zrozumieć (lub też zweryfikować) powody swoich własnych działań. Administracja ustala normy i nakłada sankcje za wykroczenia przeciw dobru wspólnemu, czyli stanowi przeciwwagę do tego, co powszechnie określa się jako grzeszną naturę ludzkości. Mówiąc najogólniej, administracja stabilizuje współpracę pomiędzy różnymi osobami w danej instytucji.

Wszystkie te rzeczy wspomniane powyżej – standaryzacja, obiektywizacja, ukierunkowanie, porządkowanie, a także aspekt regulatywny – mają decydujące znaczenie dla sukcesu wspólnie podejmowanych działań, również w Kościele.

Jakiej administracji Kościół potrzebuje?

Kiedy weźmie się pod uwagę to wszystko, co można osiągnąć dzięki administracji, widać, jak jest ona potężna. To, co robi, lub czego nie robi, ma istotny wpływ na to, co udaje się osiągnąć przez wspólne działanie – albo: co się nie udaje.

Jednak ta potęga administracji może również zostać nadużyta. Tak dzieje się – na przykład – w wypadku, kiedy administracja zapomina, że jej celem jest służba rozmaitym osobom żyjącym wspólnie i przez współpracę usiłującym osiągać wspólne cele. Albo wówczas, gdy administracja zajmuje się wyłącznie samą sobą. Albo wtedy, kiedy zasady i przepisy służą wyłącznie utrzymaniu samej administracji lub też władzy poszczególnych osób. To jest właśnie nadużycie władzy przy pomocy administracji. Jak to może wyglądać, wszyscy jasno w ostatnim czasie widzimy.

Wykorzystywanie seksualne dzieci i młodzieży w niemałym stopniu jest pochodną nadużywania władzy w obszarze administracji. Tu administracja nie posłużyła wypełnianiu misji Kościoła, lecz wręcz przeciwnie – jej zaciemnieniu, zdyskredytowaniu i uniemożliwieniu. Teczki, które mogłyby udokumentować okropne czyny i wskazać z imienia osoby, które były za to odpowiedzialne, zostały zniszczone, albo w ogóle nigdy ich nie założono. Zamiast na sprawców, nakładano obostrzenia na ofiary i nakazywano im milczenie. Procedury i zasady postępowania przewidziane w przypadku ścigania przestępstw celowo nie były wdrażane, lecz uchylane lub lekceważone. Prawa ofiar były tym samym po prostu deptane i uzależnione od widzimisię poszczególnych osób.

To wszystko są sytuacje stojące w ostrej sprzeczności z wartościami, za którymi Kościół się opowiada. Taki sposób organizacji i działania administracji kościelnej nie przyczynił się do jedności rodzaju ludzkiego ani nie przybliżył ludzkości do Boga. Przeciwnie, sprzeniewierzył się tym celom.

Zatem w końcu wyłania się przed nami trudny dylemat: z jednej strony administracja ma służyć wypełnianiu misji Kościoła, z drugiej – może stać w jawnej sprzeczności z tą misją. Co mamy z tym zrobić? Co powinniśmy zmienić lub na co zwrócić baczniejszą uwagę?

Pilnie potrzebujemy takiej administracji, która nie tylko będzie pomagać w wypełnianiu misji Kościoła, ale wręcz w jakimś sensie będzie uosabiać to, co ma być dzięki tej misji osiągnięte. Musi być ona – tak jak cały Kościół – nie tylko narzędziem, ale także symbolem jedności rodzaju ludzkiego i zjednoczenia ludzkości z Bogiem. Tu nie chodzi tylko o funkcjonowanie administracji dla jakiegoś tam celu – tu chodzi o administrację realizowaną w taki sposób, że ludzie czują się w procesie administracyjnym przyjęci, że czują się docenieni, że mogą mieć zaufanie do systemu, że czują się bezpieczni i uczciwie potraktowani, że są wysłuchiwani, a ich uzasadniony krytycyzm jest przyjmowany. Naprawdę może się to ogromnie przyczynić do osiągnięcia faktycznego zbliżenia między ludźmi i ostatecznie także przyciągnięcia ludzkości bliżej do Boga – i to jest, że się tak wyrażę, teologiczna misja kościelnej administracji.

Jak bardzo jest to ważne, aby administracja kościelna funkcjonowała w ten sposób, wyraźnie widać w negatywnych doświadczeniach związanych ze sprawami nadużyć. W skrócie sposób myślenia niektórych ofiar wykorzystania seksualnego można przedstawić następująco: jeśli Kościół deklaruje, że działa w imieniu Jezusa, a jednak zostałem potraktowany przez Kościół (czy też jego administrację) tak paskudnie, to i z tym Jezusem nie chcę mieć nic wspólnego.

Administracja – po to, żeby mogła działać w sposób zgodny z misją Kościoła i zgodny z naturą Kościoła jako „symbolu i narzędzia” – potrzebuje przejrzystości i „wyśledzalności”. Procedury administracyjne stają się przejrzyste wtedy, gdy da się zrozumieć oraz prześledzić, kto zrobił co, kiedy, dlaczego i po co, oraz co zostało zdecydowane, odrzucone czy też wyznaczone do zrobienia. Wówczas osoby stykające się z taką transparentną administracją mają możliwość wskazania na popełnione w jej działaniach pomyłki i błędy oraz szansę obrony przed tymi działaniami. Mogą przedstawić swoją perspektywę w sposób, który jest dla innych zobowiązujący i który zostanie wzięty pod uwagę. Zamiast być zaledwie przedmiotem administracji mogą mieć poczucie, że są jej podmiotem. I właśnie dlatego wprowadzenie jurysdykcji administracyjnej w Kościele wydaje się jak najbardziej właściwe i potrzebne.

Odbudowywanie wiarygodności Kościoła

Nie ma alternatywy dla przejrzystości i „wyśledzalności” w Kościele. Są jednak zastrzeżenia, którym należy się przyjrzeć. Dotyczą one głównie złamania „tajemnicy papieskiej” oraz zniszczenia reputacji niewinnych księży – oraz reputacji kapłaństwa i Kościoła – w przypadku fałszywych oskarżeń, gdyby te zostały rozpowszechnione.

Nie ma alternatywy dla przejrzystości i „wyśledzalności” w Kościele

Kard. Reinhard Marx

Te zastrzeżenia wobec przejrzystości i „wyśledzalności” nie mają jednak zbyt wielkiej siły przekonywania. Jakiekolwiek zastrzeżenia, które odwołują się do tajemnicy papieskiej, mają sens o tyle, o ile dałoby się wskazać przekonujące powody, dla których tajemnica ta miałaby być zastosowana w przypadkach ścigania przestępstw kryminalnych dotyczących wykorzystania nieletnich. W obecnym stanie rzeczy nie widzę takich powodów.

Zasada domniemania niewinności i ochrony dobrego imienia oraz potrzeba przejrzystości wcale nie wykluczają się wzajemnie. Wręcz przeciwnie. Z jednej strony przejrzysta, jasno unormowana i zdefiniowana procedura zapewnia podjęcie stosownych kroków zanim ci, którzy mają wydać wyrok, faktycznie to zrobią. To najlepszy możliwy mechanizm ochrony przed uprzedzeniami i fałszywymi osądami, jaki istnieje.

Z drugiej strony jasno zdefiniowana i publiczna procedura na tyle tworzy poczucie wiarygodności, że umożliwia to przywrócenie dobrego imienia osobie niesłusznie oskarżonej. Zostaje ona natomiast narażona na plotki w przypadku, kiedy dochodzenie przeprowadzane jest w sposób niewłaściwy, niejasny i niekonkluzywny.

Przejrzystość nie oznacza bezkrytycznego przyjmowania ani niesubordynowanego rozpowszechniania oskarżeń o wykorzystanie seksualne. Celem jest przejrzysty proces, który wyjaśnia i precyzuje oskarżenia i postępuje zgodnie z ogólnie przyjętymi standardami określającymi, kiedy i w jaki sposób społeczeństwo, władza i Kuria Rzymska mają być o tym poinformowane. Takie standardy postępowania wyraźnie pokażą, że to nie tyle przejrzystość jest wrogiem Kościoła, ile raczej zaistniałe przypadki wykorzystania, brak przejrzystości czy też idące za nimi ukrywanie sprawy.

Przejrzystość i „wyśledzalność” nie pojawiają się tak po prostu znikąd. To ciągłe zadanie, w którego wypełnieniu mogliby nas również wesprzeć odpowiedni specjaliści spoza Kościoła. Czynnikiem decydującym jest tu zawsze osobiste nastawienie tych, którzy pracują w administracji lub są za nią odpowiedzialni. Chodzi tu w istocie o to, do jakiego stopnia ktoś będzie skłonny tłumaczyć się przed innymi ze swoich działań, a także – w pewnym zakresie – być przez innych kontrolowany.

Aby wyrobić sobie tego rodzaju pozytywne nastawienie i w odpowiedni sposób wcielić je w życie, potrzeba czasu i przestrzeni na dyskusję, konieczne rozróżnienia i klaryfikacje, uczenie się i trening. W obliczu sprawy tak naglącej konieczne jest jednak, aby najbardziej istotne kroki zostały podjęte natychmiast. Wśród nich mogłyby się znaleźć następujące:

Zasady domniemania niewinności i potrzeba przejrzystości nie wykluczają się. Przejrzysta procedura to najlepszy możliwy mechanizm ochrony przed fałszywymi oskarżeniami

Kard. Reinhard Marx

Udostępnij tekst
  1. Definicja celu i zakresu (granic) tajemnicy pontyfikalnej

Zmiany społeczne naszych czasów w coraz większym stopniu wyrażają się w zmianie wzorów komunikacji. W erze mediów społecznościowych, gdy każdy bez wyjątku może niemal natychmiast nawiązać relacje i wymieniać informacje przy pomocy Facebooka, Twittera itp., konieczne jest przedefiniowanie tego, czym są poufność i tajemnica, a także odróżnienie ich od ochrony danych. Jeśli się to nam nie uda, to albo utracimy możliwość wpływu na to, co dzieje się z informacją, albo wystawimy się na podejrzenie, że coś ukrywamy.

  1. Przejrzyste normy proceduralne i zasady postępowań kościelnych

Postępowania sądowe jako środki prawne są bezsensowne, jeśli nie posiadają adekwatnych norm prawnych i proceduralnych, bo to oznacza po prostu arbitralność w wydawaniu wyroków. To byłby właśnie przykład braku przejrzystości w odniesieniu do konkretnych działań. Wprowadzenie przejrzystych zasad i norm proceduralnych w postępowaniach kościelnych jest absolutnie konieczne. Kościół nie może przyjmować standardów o niższej jakości niż te, które funkcjonują w państwowym wymiarze sprawiedliwości, gdyż w ten sposób naraża się na zarzut, że posiada gorszy, krzywdzący dla ludzi system prawny.

  1. Publiczne oświadczenia dotyczące statystyk przypadków nadużyć i innych szczegółów z nimi związanych, w największym możliwym zakresie

Instytucjonalna nieufność skutkuje teoriami spiskowymi na temat organizacji i sprzyja tworzeniu mitów na jej temat. Można tego uniknąć, gdy fakty są podawane w przejrzysty sposób.

  1. Publikacja przypadków sądowych

Porządne postępowanie prawne służy ustaleniu prawdy i stanowi podstawę do wymierzenia kary właściwej popełnionemu wykroczeniu. Jednocześnie też służy ono utrzymaniu zaufania do instytucji i osób nią kierujących. Wiszące w powietrzu wątpliwości co do właściwego przeprowadzania procesów sądowych powodują wyłącznie szkody w reputacji i funkcjonowaniu organizacji. Kościół podlega tym samym prawidłom.

*

Kiedy spojrzymy na inne kwestie, którymi mamy się zająć podczas naszego spotkania, jasne staje się, że przejrzystość i „wyśledzalność” to tylko jeden z wielu tematów, które trzeba poruszyć w odniesieniu do kwestii prewencji i reagowania na przypadki wykorzystywania seksualnego.

Pamiętać jednak należy, że te kwestie – przejrzystość i „wyśledzalność” – są niezmiernie istotne również w obszarach niezwiązanych z problemem wykorzystania seksualnego, na przykład w obszarze finansów. Są one również decydującym czynnikiem dla wiarygodności i zaufania wobec Kościoła. Pójdźmy odważnie w tym kierunku!

Wesprzyj Więź

Tłum. Natalia Wizimirska

Tekst ukazał się w kwartalniku „Więź” wiosna 2019

Więź, wiosna 2019

Przeczytaj również inne teksty z bloku religijnego „Kościół rozliczalny i przejrzysty”:
Linda Ghisoni, Wziąć na siebie ból zranionych
Valentina Alazraki, Któż jak nie biskupi ma to zrozumieć?!
Kard. Luis Antonio Tagle, Poznanie bólu i leczenie ran jako zadanie pasterza
Kard. Blase Cupich, Ewangeliczna rozliczalność biskupów
Zbigniew Nosowski, Myślą, mową, uczynkiem i zaniedbaniem… Po pokutnym szczycie w Watykanie

Zranieni w Kościele

Podziel się

Wiadomość