Wiosna 2024, nr 1

Zamów

Hołownia: Pamiętajmy, że katolicki światopogląd nie jest konstytucją

Szymon Hołownia. Fot. Materiały prasowe

Istotą misji chrześcijan w świecie nie ma być zmiana praw stanowionych, ale osobiste świadectwo – pisze Szymon Hołownia w najnowszym „Tygodniku Powszechnym”.

Felieton Szymona Hołowni „Homoseksualizm i przyszłość świata” ukazał się dziś w „Tygodniku Powszechnym”. Autor przywołuje w nim „fascynujące” zdjęcie, na którym spiker nowozelandzkiej Izby Reprezentantów Trevor Mallard karmi z butelki noworodka, syna przemawiającego posła Tamatiego Coffeya (wcześniej temat ten wywołał dyskusję na facebookowym profilu publicysty). Mallard wrzucił fotografię na swój profil w mediach społecznościowych i pogratulował posłowi oraz jego partnerowi potomka (dziecko urodziła parze wynajęta w tym celu surogatka). Patrząc na zdjęcie, Hołownia – jak zaznacza – miał wrażenie, że zagląda „za zasłonę przyszłości” i stawia „czoło dylematom, które codziennie roztrząsać będzie pokolenie naszych dzieci”.

„W moim światopoglądzie (i w bronionej ostatnio z zapałem przez wielu, również z liberalnej strony, polskiej konstytucji) nie mieści się pojęcie «małżeństwo jednopłciowe». Podobnie – adopcja przez takie pary dzieci. Podobnie (i to bardzo zdecydowanie) zjawisko surogactwa” – pisze felietonista. Jak przypomina, żyjemy w świecie, „w którym przez wieki normą było wychowywanie potomstwa przez matkę i ojca. Nie wiemy jeszcze nic o tym, jak będzie wyglądał świat, struktura społeczna, demograficzna w mikro- i makroskali, gdy ta norma zostanie zmieniona i pozwoli się jej pracować na przestrzeni wielu pokoleń”.

Dziennikarz zauważa jednak, że katolicki światopogląd „nie jest (jeszcze) konstytucją tego kraju, w którym (jeszcze) żyją ludzie mający w tych sprawach zgoła na czym innym posadowiony świato­pogląd”. Za ważne uznaje pytania: „jak nie pozabijać się w imię walki o życie? Jak nie znienawidzić się z obu stron, idąc do boju ze sztandarem walki o «prawdziwą miłość»? Jak nie planować światopoglądowego podboju (znów: z obu stron), wznosząc (z obu stron) szumne hasła o wolności sumienia?”.

Hołownia przypomina, że Bóg chrześcijan jest miłością. „Czy Boga naprawdę nie ma w tej miłości, którą poseł Coffey darzy swojego synka? Ba – swojego partnera? I co, będziemy mu teraz tłumaczyć, że to tylko taki nieuporządkowany afekt, że tak mu się zdaje, że ma moralne halucynacje, nosi w sobie wadę, która pozwala mu widzieć coś, co nie istnieje?” – pyta.

Wesprzyj Więź

Za jeden z najtrudniejszych dylematów, jakie stawać będą przed chrześcijanami w tym stuleciu, publicysta uznaje pytanie o to jak bronić życia, nie zadając śmierci. „Nie wydaje mi się, że istotą naszej misji w świecie nie z naszych myśli utkanym ma być teraz budowanie kontruniwersytetów albo (o czym w latach 60. mówił ks. prof. ­Joseph Ratzinger) założenie, że naszym celem jest ewangelizacja świata przez zmianę praw stanowionych, a nie przez osobiste świadectwo” – podkreśla.

Za kierunek, który nie powoduje schodzenie na manowce, felietonista „TP” uważa „bezwarunkowe przyjęcie człowieka, bezwarunkowa miłość i radość z tego, że jest, z każdego okruchu dobra, jaki wygenerował w życiu”.

DJ

Podziel się

Wiadomość

To,że mężczyzna nigdy nie urodzi dziecka jest tak samo prawda jak to,że jest to Prawo Natury czyli Stwórcy- Boga.W zwiazku z tym Kościół nigdy nie uzna mężczyzny za Matkę.A małżeństwo,z przyczyn Naturalnych jest przymierzem między Kobietą i Mężczyzną w celu plodzenia Dzieci.Tak wiec Bog i Kościół ida za tym co jest Prawda.
Natomiast Państwo i Prawo Świeckie-dopuszcza Zwiazki Partnerskie,Rozwody itd.Ponieważ idą za tym, co chce społeczeństwo.Jest to tylko umowa prawna.Prawo Swieckie-nie może stanowić o Prawie Naturalnym-Bogu.Może natomiast Regulować Stosunki Społeczne.I tutaj może dostosowywać się do życia ludzi w różnych układach partnerskich,wychowania dzieci itd.itp.

Akurat małżeństwo jest niczym innym jak konstruktem kulturowym i niczym więcej. Jedynie dobieranie się w pary jest zgodne z naturą i tutaj trzeba zauważyć, że w naturze, nie tylko człowieka, ale i zwierząt zdarzają się pary homoseksualne. Z tego nie ma powodu, żeby nie było tzw. “małżeństw” jednopłciowych.

Marsze Równości- aby nie pozabijali się w imie dobrych celów….To trzeba odróżnić Prawo Boskie (Naturalne kobieta i mężczyzna =dzieci).Od Prawa Świeckiego- regulowanego przez Społeczeństwo i życie roznych wspólnot (ojciec matkuje,matka samotna,bezdzietni,wolni,wspolnoty życia,separacje,rozwody,zwiazki partnerskie,spółki rodzinne,adopcja dzieci…zwiazki jednoplciowe,wieloplciowe,braterskie….)-to wynik życia ludzi w społeczeństwie.
Pokój nastanie jeśli nie bedziemy mieszać Tego co Boskie-Naturalne.Od tego co Ludzie i jest wytworem życia w społeczności ludzi.O różnych pogladach,orientacji,pochodzeniu,majatku,wiary i religii…czyli o Prawie Ludzkim -Świeckim dla Wszystkich.

Tak jak nie mozna wszystkim narzucic wyznawania wiary czy pogladow tak tez nie mozna narzucac innym swojej orientacji.W Swieckim panstwie obowiazuje swieckie prawo.Ale to swieckie prawo nie moze narzucac czy znieksztalcac Prawa Natury-Boga.

Stworzył więc Bóg człowieka na swój obraz,
na obraz Boży go stworzył:
stworzył mężczyznę i niewiastę.
28 Po czym Bóg im błogosławił, mówiąc do nich: «Bądźcie płodni i rozmnażajcie się, abyście zaludnili ziemię i uczynili ją sobie poddaną

Często w powyższych komentarzach jest porównanie natura czyli bóg co uważam za nie słuszne. Natura była przed człowiekiem i prawdopodobnie będzie po człowieku. Prawa natury nie zawsze idą w parze z prawami boskimi. Bóg utożsamiany z naturą jest raczej (na przestrzeni dziejów) zjawiskiem dość świeżym. Jeśli jednak zaakceptyjemy porównanie natura – bóg to też musimy zaakceptować zjawisko homoseksualizmu np u szympansów, żyraf, bizonów itp, itd.
Myślę też że dla przetrwania czy też dla podtrzymania gatunku natura nie będzie miała problemu z zaakceptowaniem wychowania jakiejkolwiek żywej istoty przeze osobników tej samej płci.
Ps. Dla mnie indoktrynacja kościoła katolickiego jest o wiele bardziej niebezpieczna niż problem wychowywania dzieci przez osoby tej samej płci. To pierwsze nie tworzy nic nowego a tylko dzieli.
I żeby uprzedzić fakty. Jestem hetero i nic mi nie wiadomo o żydowskim pochodzeniu.
Pozdrawiam

wydaje sie, ze tu chodzi o prawo tego czlowieka, ktory jest homoseksualista, do tego, zeby miec rodzine dzieci itp. ale to jest cos wiecej, mowimy przeciez o kilku osobach: Mezczyzna i jego partner chca miec prawo do posiadania dzieci, Wydaje sie tez, ze surogatka chce miec prawo do sprzedania dziecka, ktore urodzila na zlecenie tego mezczyzny i otrzymania za to pieniedzy (ciekawe czy jak by nie dostala pieniezy, to czy by je oddala?), a jakos wszyscy zapominaja o prawa dziecka, ktore jest coprawda jeszcze malutkie, nic nie rozumie i nie potrafi sie bronic, gdyby rozumialo i potrafilo mowic ciekawe czy chcialoby byc traktowane jak towar i sprzedawane w ten sposob?

Ja jestem bardzo konserwatywnym katolikiem (nigdy się nie upiłem, nie spróbowałem tytoniu ani innego szajsu) i nie mam nic przeciwko adopcji przez pary homoseksualne. Jeśli małżeństwo jest związkiem religijnym to zakażmy go ateistom, ale nie parom homoseksualnym ludzi wierzących! Dwoje ateistów z powodów religijnych nie może być małżeństwem, dwóch homoseksualistów jeśli wierzą owszem. Chyba, że małżeństwo nie jest wytworem religijnym to i ateiści i homoseksualiści mają do niego prawo.

Jeśli wierzą? Wierzą w kogo i co? Jeżeli małżeństwo uznać jedynie za przysługujące wierzącym, to wierzącym wszystkich wyznań i najdziwniejszych sekt?
Jeżeli tak, to jaki sens ma takie rozgraniczenie wobec rozbieżnych koncepcji małżeństwa?
Jeżeli ma to dotyczyć jedynie wyznania Rzymskokatolickiego, to automatycznie małżeństwa homoseksualne są wykluczone.
O czym w ogóle ten komentarz?

Ignacu akurat tutaj dałem dobry przykład, że małżeństwo powinno dotyczyć także osób homoseksualnych – przecież życie zgodnie z prawdą i swoją naturą jest najwążniejsze. Ile cierpienia i niegodziwości byłoby mniej gdybyśmy wprowadzili małżeństwa jednopłciowe. Ateiści mogliby mieć prawo zawrzeć małżeństwo jeśli nie byłoby konstruktem religijnym. Homoseksualiści, jeśli są wierzący natomiast niezależnie od tego, czy związek ten jest konstruktem religijnym, czy świeckim. Mnie załamują talibowie – sam jestem ultrakonserwatywny, ale bym się nie poważył atakować czyichś praw, tylko dlatego, że urodził się inny – orientacji homo, kobietą, czy czarnoskórym. Zresztą homofobia, tak jak rasizm, narkomaństwo i palenie tytoniu to wymysł wynaturzonego człowieka. Boga proszę w ten szajs – homofobię nie mieszać, bo ponoć jest miłością, a nie nienawistnikiem.