Wiosna 2024, nr 1

Zamów

Najskuteczniejszy sprzeciw wobec zła

Fot. shutterstock.com

Przebaczenie jest najskuteczniejszym sposobem na sprzeciw wobec zła. Dlatego Jezus wzywał do niego tak intensywnie i pokazał je tak radykalnie – pisze ks. Grzegorz Strzelczyk.

Co właściwie należy darować? Czym jest uraza? Nim przejdę do aspektów bardziej teologicznych, użyteczne będzie kilka słów wyjaśnienia w odniesieniu do samego sformułowania tego uczynku miłosierdzia.

Słownik języka polskiego PWN definiuje urazę jako „żal do kogoś z jakiegoś powodu”. Koncentruje się zatem na stanie ducha osoby urażonej. Zdaje się jednak, że gdy powstawała polska wersja „uczynków”, akcent padał raczej na powód owego żalu. Chodzi zatem o darowanie tego, że się zostało dotkniętym tak, że pozostał z tego uraz…. Obecna definicja słownikowa sugeruje też, że powód urażenia mógł być jakikolwiek. I zdaje się, że tak też dzisiaj jesteśmy skłonni to zrozumieć – uraza może w nas powstać na skutek tego, że doznaliśmy jakiegokolwiek zła od innej osoby. I mamy potem o to do niej żal.

Niemniej pierwotnie zakres tego pojęcia był chyba węższy. Łaciński oryginał katalogu „uczynków” oraz inne współczesne języki mówią nie o urazach w ogólności, ale wprost o „obrazie”, czyli – idąc za tym samym słownikiem – o „uchybieniu godności osobistej”.

Dodać wypada, że wersja polska jest znacznie bardziej wymagająca od innych, mówi bowiem o darowaniu „chętnie”. Tego – przyznajmy – mocno podnoszącego poprzeczkę dodatku nie ma w wersji łacińskiej ani w innych współczesnych językach. Myślę zatem, że najpierw starać się musimy w ogóle o zdolność do przebaczenia, licząc że z czasem, powtarzając wysiłek z tym związany, wypracujemy sobie także umiejętność przebaczania „chętnie”.

Niemniej „chęć” przenosi nas bardziej na płaszczyznę uczuć, zaś „darowanie” wiąże się raczej z płaszczyzną woli. Nie umiem oprzeć się wrażeniu, że owo „chętnie” wyraża trudno realizowalne w praktyce życzenie: dobrze byłoby, gdyby przebaczenie obrazy stało się w nas odruchem, także emocjonalnym. Żeby za żalem związanym z obrazą nie ciągnęły się inne paskudne uczucia – jak na przykład pragnienie zemsty. Dobrze byłoby, żeby żal sprzężył się w naszym doświadczeniu z emocjonalną także chęcią przebaczenia. Jednak nim to nastąpi, zacząć warto realizację tego uczynku w wersji podstawowej: „przebaczać obrazy”.

Jeśli istotą tego uczynku miłosierdzia jest przebaczanie „obraz”, to chodzi chyba zwłaszcza o sytuacje, w których ktoś naszej godności uchybia nie przypadkiem i mimochodem, bez świadomości tego, jakie powoduje skutki, bez złej intencji – lecz działając jeśli nie wręcz z premedytacją, to na pewno rozmyślnie.

Człowiekowi niestety przychodzi czasem ochota, by drugiego obrazić. I potrafimy to robić z przemyślnością godną lepszej sprawy. Perfidnie. Żeby zabolało. A im bardziej boli, tym bardziej obrazę przeżywamy jako niezasłużoną, niesprawiedliwą. Im bardziej dotyka ona naszej godności, tym bardziej skłonni jesteśmy urazę żywić.

Warto zwrócić uwagę na słowo: „żywić” urazę. Karmić ją. Żalem, pretensjami, chęcią zemsty. Niestety zdolni jesteśmy do hodowania uraz, podsycania ich, dokarmiania łakociami złośliwości. Aż po nienawiść, która często bywa po prostu wypasioną formą urazy.

Obraza – chyba każda – dzięki tym naszym pasterskim skłonnościom, ma potężny potencjał niszczący, a nienawiść i zemsta to jej najgorsze owoce. Jeśli zatem wezwani jesteśmy do przebaczenia w sytuacji, gdy ktoś nas obraził, to głównie po to, by zahamować rozprzestrzenianie się zła, którego wprawdzie ktoś inny był przyczyną, ale które właśnie próbuje się zadomowić w naszym sercu. I właściwie nie potrzebuje do tego świadomego przyzwolenia, wystarczy brak wyraźnego sprzeciwu.

Przebaczenie jest – i moim zdaniem na tym przykładzie doskonale to widać – najskuteczniejszym sposobem na sprzeciw wobec zła. Dlatego Jezus wzywał do niego tak intensywnie i pokazał tak radykalnie: wchodząc w śmierć. Zaś ta postawa Jezusa nie jest niczym innym, jak przekładem na człowieczeństwo postawy Boga Ojca wobec wszelkich „obraz”, jakie mogą Go próbować dosięgnąć ze strony człowieka.

Wesprzyj Więź

Jakkolwiek uważam, że Bóg w ogóle się nie obraża (to znaczy, antropomorfizując, że przebacza, zanim jakikolwiek foch związany z obrazą mógłby w Nim powstać), to niestety obraz obrażonego (jeśli nie więc obrażalskiego) Boga mocno zakorzenił się w naszej pobożności. Stało się tak zwłaszcza za sprawą radykalnych interpretacji średniowiecznej teorii Anzelma z Canterbury, który opisywał grzech, posługując się metaforą relacji senior-wasal. I chyba trzeba się temu obrazowi przeciwstawiać. Bo jeśli mamy znaleźć motywację do przebaczania uraz, to trudno ją będzie znaleźć poza Wcieleniem.

W 449 roku papież Leon I tak pisał do Flawiana, patriarchy Konstantynopola: „Ten, który pozostając w postaci Bożej stworzył człowieka, w postaci sługi stał się człowiekiem (…). Diabeł chełpił się, że człowiek, zwiedziony jego oszustwem, utracił Boże dary i obrabowany z wiana nieśmiertelności podległ twardemu wyrokowi śmierci. (…) Myślał, że Bóg, czyniąc zadość wymogowi sprawiedliwości, zmienił swój wyrok w stosunku do człowieka (…). Dlatego potrzebne było, ażeby (…) niezmienny Bóg, którego wola nigdy nie może wyzbyć się łaskawości — dopełnił powziętego z miłości swego pierwotnego zamiaru wobec nas poprzez bardziej ukrytą tajemnicę”. Wcielenie.

To szatan liczy na to, że Bóg trwale obrazi się na grzech człowieka. I on też liczy na to, że pozostaniemy w stanie obrazy.

Grzegorz Strzelczyk – ur. 1971. Ksiądz archidiecezji katowickiej, doktor teologii dogmatycznej. W latach 2009-2012 był prodziekanem Wydziału Teologicznego Uniwersytetu Śląskiego. Obecnie sekretarz II Synodu Archidiecezji Katowickiej. Autor m.in. książek Traktat o Jezusie Chrystusie w ramach Dogmatyki „Więzi”; Teraz Jezus. Na tropach żywej chrystologii; Przyjaciel grzeszników. Boga portret własny. Współautor m.in. książek Niebo dla średnio zaawansowanych (rozmowy prowadzone przez Szymona Hołownię) i Wielkie tematy teologii. Członek Zespołu Laboratorium „Więzi”. Prowadzi wideoblog „Zatrzymane w kadrze” w internetowej telewizji Boska TV, felietonista miesięcznika „W Drodze”. Od kilkunastu lat wolontariusz w ośrodku wychowawczo-opiekuńczym Caritas. Mieszka w Katowicach.

Podziel się

Wiadomość