Wiosna 2024, nr 1

Zamów

„Zatrute źródło”, czyli Jan Paweł II jako tytan

Jerzy Kalina, „Zatrute źródło”. Fot. Katarzyna Bartosik

We wtorek na dziedzińcu Muzeum Narodowego w Warszawie stanęła instalacja Jerzego Kaliny „Zatrute źródło”. Figura Jana Pawła II ciskającego głaz w czerwoną wodę ma upamiętniać setną rocznicę urodzin papieża Polaka.

Jak podkreśla sam twórca, nie jest to pomnik, instalacja ma charakter efemeryczny i wpisuje się w nurt site-specific; fontanna na dziedzińcu stanowi jej integralną część, a skrzydła gmachu muzeum tworzą wizualną ramę oraz kontekst historyczno-symboliczny, z którymi instalacja wchodzi w dialog.

Tytuł, postać świętego trzymającego głaz oraz czerwona woda w niecce fontanny nawiązują do polskich mitów i symboli. Mają wywołać pytania o rolę sztuki, tradycji i pamięci.

Rzeźba naturalnej wielkości, ustawiona bez postumentu i bez gabloty, realistycznie, bez estetyzacji odtwarza postać Jana Pawła II. Umieszczona na drodze, którą podążają zwiedzający, wchodzi w relację z odbiorcami: publiczność przekraczająca bramę muzeum widzi ją od tyłu, co prowokuje do zatrzymania, odwrócenia się i dokładnego przyjrzenia się figurze.

Swoją instalacją Kalina – twórcy m.in. nagrobka ks. Jerzego Popiełuszki na warszawskim Żoliborzu, Pomnika Ofiar Tragedii Smoleńskiej 2010 na pl. Piłsudskiego czy Pomnika Anonimowego Przechodnia we Wrocławiu – odpowiada na rzeźbę Maurizio Cattelana „La Nona Ora” z 1999 roku; w ujęciu Kaliny Jan Paweł II nie jest bezsilnym, starym człowiekiem przygniecionym meteorytem, lecz tytanem o nadludzkiej sile.

Jerzy Kalina, „Zatrute źródło”
Jerzy Kalina, „Zatrute źródło”. Fot. Katarzyna Bartosik
Wesprzyj Więź

„Zatrute źródło” to pierwsza praca Kaliny poświęcona papieżowi Wojtyle. Artysta postrzega go jako człowieka, który odegrał decydującą rolę w najnowszej historii Polski i Europy, rozpoczął proces przemian historycznych, społecznych i duchowych. W warstwie treściowej istotną rolę odgrywa także zagadnienie czasu, trwania i przemijania, z jednej strony wpisane w symbolikę kamienia, z drugiej – wiążące się z efemerycznym charakterem instalacji, prezentowanej przez krótki czas.

Przeczytaj także komentarz ks. Andrzeja Draguły: Samotność polskiego papieża. O „Zatrutym źródle” Jerzego Kaliny inaczej

Muzeum Narodowe w Warszawie, JH

Podziel się

Wiadomość

O jakie mity i symbole chodzi w tej instalacji?
Ta czerwona woda to symbol aborcji? A ten głaz to przekleństwo rzucane przez papieża na tych, którzy się jej dopuścili? To jedyne co przychodzi do głowy w kontekscie stałego dyżurnego tematu w Polsce.
Wielkość i siła JPII kompletnie nie kojarzą się z z podnoszeniem ciężarów i ciskaniem głazami.
To jakiś tragiczny koszmarek, kompletnie nie oddający osobowości i aury JPII. I jeszcze do tego profanuje przestrzeń MN. Co za pomysł żeby to tam instalować.

To jest taki rodzaj konwersacji artystycznej pomiędzy artystami. Coś w rodzaju dissu w muzyce. Kiedyś pewien artysta Maurizzio Cattelan popełnił instalację na której postać papieża była przygnieciona meteorytem. (Metafora do tego że JP2 nie radził sobie z problemami współczesnego kościoła które go przytłaczały, co akurat było prawdą) więc Pan rzeźbiarz Jerzy Kalina – ten od schodków smoleńskich, w odwecie za tamto dzieło, stworzył to na którym papież pokrzepiony kremówkami brnie przez morze czerwone (krwi?) Bóg jeden wie, dlaczego się nie rozstąpiło, przy tym trzyma głaz narzutowy.. i w tym kontekście należy tę sztukę odbierać. Mam tylko nadzieję, że to instalacja czasowa a nie stała ekspozycja. Czego sobie i wszystkim Polakom życzę.

Nie wiem, o co w tym dziele chodzi, czytam wiele interpretacji, ale jedno da się powiedzieć – już dawno żadne dzieło sztuki z tej kategorii nie wywołało takiego poruszenia osób, które sztuką na co dzień się nie interesują. I to bez atakowania/obrażania, do czego ucieka się wielu artystów, o których nie wiadomo czy potrafią namalować konia. Tak więc przy licznych jakoby mankamentach wyciąganych przez wielu, dzieło żyje, czego nie da się powiedzieć o wielu dziełach uznanych za wybitne, których twórcy są tak bardzo wolni od zobowiązań społecznych, że mają lud głęboko w … .

Budynek Muzeum Narodowego jest zabytkiem, wraz z dziedzińcem, więc kto na tę profanację tam pozwolił? Dać spokój pamięci papieża! Są katriatydy trzymające balkony. Gromy z nieba ciskał Zeus i postacie z kilku innych mitologii. Jezus też chodził po wodzie, ale bez takich obciążeń. To Syzyf musiał się z głazem męczyć i to pod górkę. Kształtem przypomina mi przypalony ziemniak na ognisku. Ciśnięcie go w kałużę tylko opryska ludzi wokół. Pałac Kultury został “ocieplony”, bo bywa teraz podświetlany na różne kolory, tu by też można co jakiś czas urozmaicać kolory wody, do tęczy włącznie, ale to nie muzeum sztuki współczesnej, a papież miał wprawdzie słynne poczucie humoru, w tym autoironię, ale jednak się nie godzić pamięć zmarłego szargać, a i zabytkowa, zharmonizowana przestrzeń najważniejszego muzeum zakłocona. Schować zbiór rzeźb tego autora do parku, jak socrealistyczne do pałacu w Kozłówce. Amen.

Interpretacja jest oczywista: papież-Polak jako symbol i emanacja polskiego katolicyzmu podnosi rękę na wszystkich nieuznających prymatu tej religii w życiu społecznym, a krew w której brodzi symbolizuje ofiary systemu krycia pedofilii, którą jak się okazuje, ignorowali przynajmniej jego bliscy współpracownicy, jeśli nie on sam.

A moze warto jednak przypomnieć sobie troche historie??

Czy papież nie kojarzy wam się z księdzem Piotrem Skarga? Czy czerwony kolor nie jest „symbolem” komunizmu? Takie małe podpowiedzi… które mogły być w artykule i wtedy nikt by nie błądził i nie doszukiwał się głupot tam gdzie ich nie ma…