rE-medium | Tygodnik Powszechny

Wiosna 2024, nr 1

Zamów

Jakub Pankowiak: Jestem owcą, którą porzucili pasterze mojego Kościoła

Jakub Pankowiak. Fot. Agnieszka Busza

Gdybym mógł stanąć przed biskupami, starałbym się ich przekonać, że ich nie atakuję – mówi Jakub Pankowiak, skrzywdzony w dzieciństwie przez księdza, w wywiadzie dla Deonu.

Rozmowa Piotra Żyłki z Jakubem Pankowiakiem, którego historię poznajemy w „Zabawie w chowanego” braci Sekielskich, ukazała się dziś na portalu Deon.pl

Na pytanie o to, czy jest „wrogiem Kościoła”, Pankowiak odpowiada: „Jestem samodzielnie myślącym i niezależnym człowiekiem, osobą poszkodowaną. Mówię, co się stało, co czuję, i staram się dawać innym nadzieję, że można być osobą molestowaną i równocześnie odnaleźć drogę do normalnego, szczęśliwego życia. I miejsce dla siebie w Kościele. Żadne walki na zewnątrz ani wewnątrz Kościoła mnie nie interesują. Chcę po prostu walczyć o lepszą przyszłość dla poszkodowanych i o to, żeby w przyszłości poszkodowanych było coraz mniej”.

Przyznaje, że popycha go do działania kontakt z innymi skrzywdzonymi. „Kiedy widzę, że moja historia daje im nadzieję, to jest coś, co daje siłę. Cieszę się też, kiedy widzę zmiany w myśleniu u konkretnych księży. Takich, którzy nam nie wierzyli albo nie chcieli nas słuchać, albo jak nas słuchali, to nas nie rozumieli” – mówi.

Panowiak przekonuje, że potrzebujemy w Kościele „grubej kreski”. Jego zdaniem „jedyną szansą na to, żeby w sprawie ukrywania pedofilii coś się w Kościele zmieniło, jest stworzenie takiej rzeczywistości, w której z biskupów ukrywających do tej pory zaniedbania w tym temacie zdejmie się odpowiedzialność i umożliwi im się wyjście z twarzą i z godnością”. „W obecnej sytuacji każdy ich coming out i publiczne przyznanie się do winy wiąże się z medialnym linczem. Dlatego wyobrażam sobie takie rozwiązanie, które dałoby szansę na przyznanie się do winy przed jakąś specjalną komisją. Bez obecności kamer, bez dziennikarzy i opinii publicznej. Dzięki temu łatwiej by im było wyciągać wszystkie trupy z szafy, przyznawać się do błędów, pracować nad zadośćuczynieniem dla poszkodowanych i nad zmianą sposobu przyjmowania zranionych w kuriach itd.” – dodaje. „Oczywiście taka gruba kreska dotyczyłaby tych, którzy dopuścili się jakichś zaniedbań, a nie samych sprawców, którzy molestowali i wykorzystywali seksualnie dzieci. Oni muszą ponieść konsekwencje” – precyzuje.

„Gdybyś dziś mógł stanąć przed wszystkimi biskupami, powiedzmy na spotkaniu episkopatu, to co byś im powiedział?” – pyta Żyłka. „Przede wszystkim starałbym się ich przekonać do tego, żeby zrozumieli, że ich nie atakuję” – odpowiada Pankowiak. Podkreśla, że zranieni nie są wcale marginesem, którym nie trzeba się zajmować. „Chciałbym im [biskupom] też powiedzieć, żeby przeczytali fragment Ewangelii, który mówi, że jak jedna owieczka gdzieś zaginie, to dobry pasterz idzie i robi wszystko, żeby ona wróciła do stada. I że ja często czułem w swoim życiu, że jestem właśnie taką owieczką, która zgubiła się Kościołowi. Ale to nie ja odszedłem. Mnie bolała noga, potrzebowałem pomocy, a pasterze zamiast poczekać na mnie i pomóc mi, żebym bezpiecznie wrócił do stada, zostawili mnie gdzieś z tyłu” – wyznaje.

„Chciałbym też, żeby biskupi nie patrzyli na nas tylko przez pryzmat przyjmowania bądź nieprzyjmowania sakramentów albo regularnego przychodzenia bądź nieprzychodzenia do kościoła. Niestety wielu poszkodowanych z powodów czysto psychologicznych nie jest w stanie normalnie uczestniczyć w tradycyjnych formach życia religijnego” – wyjaśnia.

Przyznaje, że jakiś czas temu miał chwile zwątpienia i nie mógł zrozumieć, dlaczego Bóg dopuszcza do takiego zła, jakie go przed laty spotkało. „Teraz, kiedy zacząłem działać i walczę o dobro skrzywdzonych, zaczynam rozumieć. Myślę, że – oczywiście zachowując właściwe proporcje – każdy z nas przeżywa jakieś cierpienia w życiu i wtedy pojawiają się pytania i wątpliwości. Tylko wielu z nas boi się w ogóle do tego przyznać. Wolimy udawać duchowych herosów. A to przecież nie ma sensu. Najważniejsze, żeby żyć w prawdzie, również przed samym sobą. Dopiero wtedy można zacząć szukać odpowiedzi. Również na te pytania, które zdają się nas przerastać. Bo za bardzo bolą” – zaznacza.

Wesprzyj Więź

„Nie mam wielkiej nadziei na wielkie zmiany i reformy w Kościele, w każdym razie nie w najbliższych latach. Ale wierzę, że mogę pomóc konkretnym osobom” – tłumaczy Jakub Pankowiak.

Inicjatywa „Zranieni w Kościele” otwiera grupę wsparcia dla osób skrzywdzonych przemocą seksualną

DJ

Zranieni w Kościele

Podziel się

Wiadomość