Wiosna 2024, nr 1

Zamów

Szambo wylało, a 98 proc. biskupów milczy

Biskupi podczas obchodów 100. rocznicy urodzin Jana Pawła II, Kraków-Wadowice, 14-15 VI 2020 r. Fot. Archidiecezja Krakowska/episkopat.pl

Język bp. Janiaka – jakże odległy nie tylko od Dobrej Nowiny, ale nawet od dobrej polszczyzny – mówi bardzo wiele o tym, w jaki sposób porozumiewają się pomiędzy sobą członkowie KEP.

Nie będę tu udowadniał, dlaczego ujawniony wczoraj list bp. Edwarda Janiaka skierowany do wybranych członków Konferencji Episkopatu Polski jest skandaliczny i kłamliwy. Zdążyli to już przekonująco zrobić inni, np. Tomasz Terlikowski.

Wiadomo, że biskup kaliski – świadomie lub nieświadomie – miesza fakty, daty i wyniki głosowań na zebraniach episkopatu. Jest zagrożony karnym odwołaniem z pełnionej funkcji za ujawnione poważne zaniedbania – skupia się więc na obronie własnej osoby (znamienne zresztą, że „moja osoba” to pierwsze i ostatnie słowa jego listu). Oskarżonemu „wolno” w swojej obronie kluczyć, lawirować, odwracać kota ogonem, oskarżać jednych, straszyć drugich, manipulować i kłamać. Co prawda, od biskupa Kościoła rzymskokatolickiego z 24-letnim stażem należałoby wymagać dużo więcej, ale rzeczywistość pokazuje coraz dobitniej, że wielu spośród sprawujących władzę w Kościele od siebie samych wymaga akurat najmniej.

Dzięki zachowaniu abp. Polaka 16 maja 2020 r. symbolicznie zakończyła się w KEP epoka prymasa Wyszyńskiego, opierająca się na założeniu, że wewnątrzkościelnych brudów biskupi nie omawiają na zewnątrz

Mało tego, wiadomo, że wypływają wciąż nowe wiadomości dotyczące sposobu sprawowania władzy w diecezji kaliskiej, w tym tuszowania, ukrywania i zamiatania pod dywan przypadków wykorzystywania seksualnego osób małoletnich przez duchownych. Sam rozpocząłem tu niedawno cykl artykułów „Jak to się robiło w diecezji kaliskiej”, opisując sytuację, w której kolejni biskupi – najpierw Stanisław Napierała, a następnie Edward Janiak – łącznie przez 15 lat od ujawnienia przestępstwa nie rozpoczęli dochodzenia kanonicznego w sprawie duchownego prawomocnie skazanego za znęcanie się nad ośmiolatkami i molestowanie ich. Fakt karygodnego 15-letniego zaniechania potwierdził zresztą kanclerz tamtejszej kurii, ks. Marcin Papuziński. W tej sprawie wysłałem również formalne zawiadomienie do abp. Stanisława Gądeckiego. Kolejny odcinek tego cyklu o zarządzaniu diecezją kaliską – już w najbliższych dniach.

Jak biskup do biskupa

W zamieszaniu wokół szczegółów listu bp. Janiaka nie powinna nam jednak umknąć sprawa najważniejsza i najbardziej bulwersująca. Otóż otrzymaliśmy oto do ręki istotną informację o nastrojach panujących wewnątrz Konferencji Episkopatu Polski.

Biskup kaliski – wysyłając swój list do części biskupów (prawdopodobnie do biskupów diecezjalnych, z wyłączeniem prymasa Polski) – pisał szczerze, tak jak biskup do biskupa. Nie przewidywał przecież, że z którejś diecezjalnej kancelarii nastąpi przeciek i list trafi do mediów (i to najpierw do znienawidzonej przez samego Janiaka „Gazety Wyborczej”). Gdy czyta się ten list, to przeraża zarówno fakt jego wysłania przez biskupa kaliskiego, jak i stosowana przezeń argumentacja.

Listu bp. Janiaka nie można uznać za jednorazowy wybryk. On niestety byłby niemożliwy bez wcześniejszego realnego długotrwałego poparcia większości biskupów dla działań w tym stylu

Jeśli Edward Janiak wystosował do współbraci w biskupstwie pismo, w którym tak jednoznacznie zaatakował prymasa Polski (nazywanego w liście tylko arcybiskupem i delegatem, a nie prymasem!) i zainicjowane przez niego dzieło, Fundację Świętego Józefa – to znaczy, że miał prawo, jako autor listu, zakładać, iż znajdzie dla siebie wśród adresatów pisma akceptację i zrozumienie. Nie można więc tego listu uznać za jednorazowy wybryk. On niestety byłby niemożliwy bez wcześniejszego realnego długotrwałego poparcia większości biskupów dla działań w stylu Janiaka. Oraz – być może – bez stosowania przez nich analogicznej strategii w swoich diecezjach.

Prawdopodobnie do takich faktów nawiązuje sposób argumentacji autora listu – czysto mafijny, całkowicie pozbawiony odwołań ewangelicznych, za to nawiązujący do obrony „jego osoby”, straszący ujawnianiem innych faktów i konsekwencjami dla innych hierarchów. Ten język – jakże odległy nie tylko od Dobrej Nowiny, ale nawet od dobrej polszczyzny – mówi bardzo wiele o tym, w jaki sposób porozumiewają się pomiędzy sobą członkowie KEP.

Tylko „urzędnik” i „oskarżony”

Treść listu jest szokująca. W oczach opinii publicznej to dodatkowe pogrążenie bp. Janiaka. Ale nie tylko jego. Trafnie napisał w komentarzu jeden z czytelników „Więzi”: „Przecież Janiak właśnie pogrążył cały episkopat PR-owo w kwestii Fundacji Świętego Józefa i pokazał, że tylko prymas ma moralny autorytet”.

Należałoby się więc spodziewać błyskawicznej stanowczej reakcji kierownictwa Konferencji Episkopatu Polski oraz wielu jej indywidualnych członków. Powinni wesprzeć wybranego przez siebie delegata, oskarżanego przez skompromitowanego kolegę. Nic z tego! Szambo się wylało już ponad 30 godzin temu, a wciąż 98 proc. biskupów reaguje na tę skandaliczną sytuację wyniosłym (i, jak im się niesłusznie wydaje, wygodnym) milczeniem.

Uparte milczenie prawie wszystkich hierarchów po ujawnieniu listu, jaki wystosował do nich bp Janiak. nie daje żadnych powodów do optymizmu. W postawie chrześcijanina możliwa jest jednak nadzieja bez optymizmu

Glos zabrali jedynie „urzędnik” i „oskarżony”: sekretarz generalny KEP, bp Artur Miziński i sam abp Wojciech Polak. Ten pierwszy „z urzędu” formalistycznie przytacza jedynie fakty na dowód, że w głosowaniach KEP – zarówno w sprawie powołania abp. Polaka na delegata ds. ochrony dzieci i młodzieży, jak i w przypadku utworzenia Fundacji Świętego Józefa – inaczej niż twierdzi Janiak, „zdecydowana większość” biskupów głosowała „za”. Prymas natomiast słusznie przypomina tylko – w odpowiedzi na zarzuty Janiaka – prawną i ewangeliczną podstawę swej decyzji o wysłaniu zawiadomienia do nuncjatury (każdy duchowny jest zobowiązany informować władze kościelne, „ilekroć […] otrzyma wiadomość lub ma uzasadnione powody, by sądzić, że mógł zostać popełniony jeden z czynów, o których mowa” w motu proprio „Vos estis lux mundi”).

Milczy cały czas abp Stanisław Gądecki. W tej bulwersującej sprawie przez ponad dobę przewodniczący KEP głosu nie zabrał, choć zdążył dziś błyskawicznie wysłać list gratulacyjny do nowego przewodniczącego episkopatu Austrii. A przecież to abp. Gądeckiemu osobiście bp Janiak postawił zarzut manipulowania wynikami głosowania biskupów. Tym samym biskup kaliski dezawuuje zresztą Gądeckiego jako prowadzącego wstępne dochodzenie kanoniczne w jego sprawie. Milczenie metropolity poznańskiego w tej sytuacji oraz jego znana niezdolność do klarownej publicznej oceny moralnej wewnątrzkościelnych skandali wzmagają istniejące już wątpliwości co do wnikliwości i rzetelności trwającego – nadzorowanego przez niego – postępowania dotyczącego diecezji kaliskiej.

To nie wymaga wielkiego charakteru

Zdumiewa również skala osamotnienia abp. Polaka wewnątrz episkopatu. Pojawiły się w mediach informacje, że po swoim wystąpieniu w sprawie bp. Janiaka prymas otrzymał zaledwie trzy telefony z wyrazami solidarności od innych członków KEP. A biskupów katolickich w Polsce jest (wliczając emerytów) ponad 150… Rzecz jasna, żaden z tych trzech hierarchów nie wypowiedział swego wsparcia dla działań abp. Polaka publicznie. W liście bp. Janiaka wymieniani są natomiast zaledwie dwaj stronnicy prymasa, którzy wsparli go podczas obrad KEP. Jakkolwiek by liczyć – dodając jednych i drugich oraz jeszcze „na wyrost” kilku młodszych biskupów pomocniczych, którzy realnie są mniej samodzielni – wychodzi co najwyżej dziesięciu sprawiedliwych…

To milczenie polskich hierarchów wydaje im się wygodne, ale to pozory. Przypuszczam, że przynajmniej niektórzy z nich odczuwają z tego powodu bardzo niewygodne wyrzuty sumienia. Ukrywając się przed dziennikarzami, biskupi zyskują, co prawda, na czasie, ale ten spokój nie jest święty. Równocześnie błyskawicznie tracą bowiem resztki autorytetu. Słuchają swoich zalęknionych dworów, ale nie wsłuchują się w znaki czasów. A jeśli w sprawach tak oczywistych moralnie kościelni hierarchowie nie potrafią – realnie, a nie tylko werbalnie – jasno stanąć po stronie skrzywdzonych, to dla wielu osób Dobra Nowina staje się nierzeczywistą bajką na dobranoc.

A przecież to naprawdę nie wymaga ani wielkiego charakteru, ani olbrzymiej odwagi, żeby powiedzieć tak jak abp Polak 16 maja 2020 r.: „Film «Zabawa w chowanego», który obejrzałem, ukazuje, że nie dochowano obowiązujących w Kościele standardów ochrony dzieci i młodzieży. Mam na myśli sposób traktowania osób pokrzywdzonych i ich rodzin, brak podjęcia odpowiednich działań w wyniku otrzymanych informacji o wykorzystywaniu seksualnym dzieci przez księdza, czyli niewypełnienie obowiązków nałożonych na przełożonego przez prawo kościelne. […] Niedopuszczalne jest przesuwanie podejrzanego księdza do miejsca, w którym może mieć jakikolwiek kontakt z dziećmi”. To wymaga po prostu elementarnej przyzwoitości. Wystarczy umieć odróżnić oprawcę i ofiarę. I nazwać to po imieniu.

Koniec PRL w episkopacie

O osamotnieniu prymasa w kwestiach wykorzystywania seksualnego pisałem tu już w październiku 2018 r. w tekście „Kościół na równi pochyłej”. Od tego czasu to zjawisko jedynie się nasiliło. Nie mam zamiaru idealizować działań abp. Polaka. Na łamach „Więzi” piórem Józefa Majewskiego w tekście „Biskup nie jest stróżem swego brata?” krytykowaliśmy jego strategię unikania komentarzy dotyczących innych biskupów. Pod tym względem – niejako dzięki braciom Sekielskim – nastąpiła jednak istotna zmiana.

Można by wręcz powiedzieć, że 16 maja 2020 r. – czyli dokładnie miesiąc temu, tuż po premierze filmu „Zabawa w chowanego” – mieliśmy do czynienia z wydarzeniem przełomowym. Tego dnia – ponad 30 lat po upadku komunizmu – w Konferencji Episkopatu Polski symbolicznie zakończyła się epoka PRL. A mówiąc mniej politycznym językiem – zakończyła się epoka prymasa Wyszyńskiego, opierająca się na założeniu, że wewnątrzkościelnych brudów biskupi nie omawiają na zewnątrz, a już zupełnie niedopuszczalne było, żeby jeden z biskupów mówił źle o drugim. A tu nie dość, że jeden z biskupów dosadnie skrytykował postawę innego, to jeszcze złożył zawiadomienie do Stolicy Apostolskiej dotyczące jego niewłaściwego postępowania.

Biskupi słuchają swoich zalęknionych dworów, ale nie wsłuchują się w znaki czasów

Rzecz jasna, końce epok wyznaczać można jedynie symbolicznie. Przyzwyczajenia zakorzenione w instytucjonalnej świadomości Kościoła przez 70 lat nie skończą żywota jednego dnia. I sam prymas Polak może z tej drogi zawrócić, i jego przeciwnicy mogą go totalnie zmarginalizować. Obecny kryzys – jak to bywa z kryzysami w ciężkich przypadkach – może prowadzić albo ku uzdrowieniu, albo ku pogłębieniu choroby. Możliwe są więc różne scenariusze rozwoju sytuacji wewnątrz KEP. Poczynając od wariantu, w którym zatonie cały episkopat, łącznie z osamotnionym i sfrustrowanym prymasem. A kończąc na jakimś – dziś nierealnym – głębokim duchowym i moralnym odrodzeniu. Z wieloma wariantami pośrodku.

Nadzieja bez optymizmu

Uparte milczenie 98 proc. członków KEP nie daje żadnych powodów do optymizmu. W postawie chrześcijanina możliwa jest jednak nadzieja bez optymizmu. Nadzieja bowiem to głęboka postawa duchowa, a nie naiwne nastawienie emocjonalne.

Wesprzyj Więź

Nie szukam zatem źródeł tej nadziei w kalkulacjach, ilu jeszcze spośród biskupów milczących może zechcieć publicznie powiedzieć słowa nieco bardziej ewangeliczne. Już dawno przestałem pisać i podpisywać listy kierowane czy to do ciał kolegialnych polskiego episkopatu (dla mnie ten list był ostatnim), czy nawet do papieża (bo brak żadnej reakcji). Owszem, domagam się i nadal będę się domagał, aby Kościół w Polsce także – a nawet zwłaszcza – w osobach swoich zwierzchników przestrzegał zasad Ewangelii i własnego nauczania. Uważam i będę to powtarzał, że niezbędne są w tym celu dymisje biskupów skompromitowanych. Ale nie w tym szukam nadziei. Nie w tym szukam Ducha. To dla mnie tylko wymóg elementarnej sprawiedliwości.

Jeśli w sprawach tak oczywistych moralnie kościelni hierarchowie nie potrafią realnie stanąć po stronie skrzywdzonych, to dla wielu osób Dobra Nowina staje się nierzeczywistą bajką na dobranoc

Paradoksalnie w tej sytuacji znakiem nadziei może być nawet to, że szambo wylało. Bo już nie da się twierdzić, że pod biskupimi dywanami pachnie tylko fiołkami.

Duch wieje kędy chce. Nie musi wiać z góry. Jego powiew może nadejść i od dołu, i z boku, i całkowicie spoza kościelnych struktur. Czasem nawet nie wiadomo, skąd przychodzi i dokąd podąża. Ale wieje. Byle szum jego usłyszeć.

Podziel się

Wiadomość

Panie Zbigniewie. Piękny, odważny i bardzo potrzebny tekst. Bardzo sobie cenię pańską odwagę i szczerość.

“A jeśli w sprawach tak oczywistych moralnie kościelni hierarchowie nie potrafią – realnie, a nie tylko werbalnie – jasno stanąć po stronie skrzywdzonych, to dla wielu osób Dobra Nowina staje się nierzeczywistą bajką na dobranoc.”

Dla mnie również jest to nie do pojęcia jak osoby wykształcone mogą sobie nie zdawać sprawy, że takim postępowaniem niszczą kościół i że tracą w ten sposób moralny mandat do mówienia innym jak mają żyć skoro sami nie potrafią się zachować jak przyzwoity człowiek w tej sytuacji .

Za kilkanaście lat możemy się obudzić w sytuacji jak we Francji czy Irlandii gdzie wiernych można na palcach liczyć a za granicą coraz częściej można spotkać 1 proboszcza na 2 – 3 parafie. Brak wiernych i brak duchownych i do tego zmierza nasza hierarchia.
Jak w tej sytuacji młodzi mają wstępować do seminariów skoro widzą obłudę i zakłamanie.

Niestety komentarz jest skrajny. List biskupa Janiaka nie jest manifestem, tylko przypomnieniem procedur. Szkoda, że nie udaje się powściągnąć komentarzy w oczekiwaniu na wyrok Stolicy Apostolskiej w tej sprawie.

@Sebastian, zbyt długo wszyscy czekaliśmy milcząc w tych bulwersujących sprawach. To nasze, katolików potulne milczenie sprawiło, że biskupi zachowują się w ten karygodny sposób wobec ofiar ewidentnych przestępstw. To nie pan Redaktor szkodzi Kościołowi, ale bezkarni od lat bandyci w stannach, którzy krzywdzą dzieci i hierarchowie, którzy kryją przestępców, często umożliwiając im dalsze popełnianie haniebnych czynów. Dość milczenia i czekania nie wiadomo na co!

@Sebastian
Warto jeszcze raz przeczyta ten list. To są zarzuty o oszustwa w trakcie głosowania oraz oskarżenie ponad połowy biskupów, że nie chcieli walczyć o dobro ofiar.

Prymas zrobił to każdy z wad księży powinien zrobić 0 wysłał zawiadomienie na podstawie przepisów do Watykanu. Pan też to mógł i nadal może zrobić.

Bp wije się jak piskorz i próbuje wszelkich środków żeby się z tego bagna wygrzebać. Gdyby miał czyste sumienie to odsunąłby się od publicznej posługi, oddał w ręce papieża i spokojnie w modlitwie czekał na rozstrzygnięcie sprawy.

Sytuacja jest prosta – albo zignorował ten i jeszcze inne zgłoszenia o pedofilii albo nie, jeśli nie to powinno być to udowodnione publicznie (teraz już innej drogi nie ma) i powinien być oczyszczony, a jeśli odwrotnie to powinien być natychmiastowo zdegradowany za narażanie kolejnych dzieci na gwałty i sprawa powinna być zgłoszona prokuratorom.

Bp Janiak napisał o reasumpcji głosowania, co na KEP się dotąd nie zdarzało, choć jest to możliwe zgodnie z regulaminem KEP. Podkreślił, że chodziło o wiarygodność Prymasa i zaznaczył, że on ma też do niej prawo dzięki przestrzeganiu kościelnych procedur. Sprawa księdza pedofila trafiła do Stolicy Apostolskiej i ona oceni, jakie konsekwencje ma ponieść sprawca na gruncie prawa kościelnego i oceni także reakcję bp Janiaka wobec jego podwładnego. Tyle o istocie listu.

@Sebastian
“(…) i ona oceni, jakie konsekwencje ma ponieść sprawca na gruncie prawa kościelnego i oceni także reakcję bp Janiaka wobec jego podwładnego. Tyle o istocie listu.”

I dokładnie o to chodzi.

Jakiekolwiek działania rodem z podwórka są nie na miejscu.
Powinien zachować spokój i usunąć się w cień na czas rozstrzygnięcia sprawy a nie najpierw przez swojego biskupa namawia duchownych do podpisywania “listu poparcia” w swojej własnej sprawie, potem do odczytywania własnego listu w parafiach, potem skarży się publicznie w kościele na uroczystości Radia Maryja szukając popleczników a teraz ten żenujący listu do biskupów. Co jeszcze wymyśli żeby jeszcze bardziej pogrążyć siebie i polski Episkopat i duchowieństwo ?

Chciałoby się rzec: Skończ Waść ! Wstydu oszczędź !

Tu zgoda. Mnożenie manifestów i uskarżanie się na media jest niepotrzebne, choć zrozumiałe. Nikogo to nie wzruszy, wielu zdenerwuje. Zobaczymy, jak sprawę oceni Stolica Apostolska. Pozdrawiam, S.

Niewinny nie musi się tłumaczyć, tylko poczekać. Zwłaszcza jeśli działo się to wszystko w dniu 100. urodzin Jana Pawła II…
O procedurach natomiast musiał przypomnieć abp Polak.
Do tego jeszcze autor listu trochę “minął się z prawdą” o czym musiał przypomnieć bp. Miziński.

Wesprzyj publikację apelu do Papieża w sprawie tuszowania pedofilii w KK w Polsce! Zwracamy się z prośbą o wsparcie zbiórki, która ma na celu wykupienie we włoskim dzienniku La Repubblica w dniu 29.06.2020 (Święto Piotra i Pawła) jednostronicowego apelu do papieża Franciszka. Szczegóły na stronie zbiórki.

Szanowny Panie, widać jeden z biskupów był wśród nich uczciwy !W treści listu nie widzę zastrzeżenia żeby adresat go nikomu nie pokazywał.

Pan też jak pan chce może swoją korespondencję pokazać komu się panu podoba.

Poza tym “ta osoba” nie pisała listu jako osoba prywatna tylko zajmuje publiczne stanowisko w kościele.

To pan “okrada” dotychczasowe ofiary oraz przyszłe ofiary z możliwości ich obrony przed bandytami zamieszczając komentarze jak ten oraz ten o “wielbłądach” którego pan zupełnie nie rozumie.

Nawoływanie do zignorowania przestępstw jest przestępstwem.

1.Tajemnica korespondencji widać dotyczy tylko ludzi wyższej kultury. 2.Ja nikogo nie ,,okradam”, każdy człowiek który używa rozumu (również 14 latek) nie chodzi powtórnie do ludzi którzy go krzywdzą, może iść do opiekunów, policji, Sądu itd. 3. Proszę poczytać egzegezę biblijną różnych figur stylistycznych, symboli, żeby nie udławić się tymi ,,wielbłądami”.

@Radek
Sugeruje pan że biskupi nie mają kultury ? Nieładnie.

“Ja nikogo nie ,,okradam”, każdy człowiek który używa rozumu (również 14 latek) nie chodzi powtórnie do ludzi którzy go krzywdzą, może iść do opiekunów, policji, Sądu itd”

Widać, że z psychologią to pan do czynienia nigdy nie miał. Zalecam dogłębna lekturę w tym temacie. Oraz zapoznanie się z konkretnymi zeznaniami ofiar. Może dojrzy pan perfidię kryminalistów w sutannach.

Szanowny panie, cytuje pan początek jakiegoś fragmentu a o reszcie pan “zapomina” jakoś dziwnym trafem. Całość ma zupełnie inny wydźwięk jak widać. Poza tym tak wyrywając pojedyncze zdania można proszę pana każda “teorię” “udowodnić”.

Mt 23, 24-28:
“Przewodnicy ślepi, którzy przecedzacie komara, a połykacie wielbłąda! Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze, obłudnicy! Bo dbacie o czystość zewnętrznej strony kubka i misy, a wewnątrz pełne są one zdzierstwa i niepowściągliwości. Faryzeuszu ślepy! Oczyść wpierw wnętrze kubka, żeby i zewnętrzna jego strona stała się czysta. Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze, obłudnicy! Bo podobni jesteście do grobów pobielanych, które z zewnątrz wyglądają pięknie, lecz wewnątrz pełne są kości trupich i wszelkiego plugastwa. Tak i wy z zewnątrz wydajecie się ludziom sprawiedliwi, lecz wewnątrz pełni jesteście obłudy i nieprawości.”

Liczenie na to że ktoś nie spojrzy do Biblii jest dość naiwne.

,,Obłudnicy ślepi” to także ,,pseudo-sprawiedliwi” publicyści, którzy ścigają tylko księży (1% ,,przecedzają komary”) a ignorują prawdziwe mafie pedofilskie na świecie (99% ,,połykają wielbłądy”). To jest brak proporcji, uczciwości i etyki.

@Adam
A ksiądz Adam dalej swoje teorie. Wczytaj się pan w dalszą część !

Szanowny panie, chodzi o to tylko aby pedofile w sutannach byli karani identycznie (!) jak pedofile bez sutanny ! Nic więcej,
Aby wyroki były bez “zawiasów” tylko normalne więzienie dzięki temu żaden wyrok się nie zatrze ! I wydalenie ze stanu duchownego. Dzięki temu żaden dyrektor szkoły ani nikt inny kto proponuje pracę z dziećmi takich zwyrodnialców nie zatrudni !
Czy to naprawdę tak trudno pojąć ?

Tu na tym forum nie ma ludzi z cechu murarzy, cechu hydraulików czy związku aktorów ! Są katolicy i domagają się ujawnienia, ukarania, zadośćuczynienia i prewencji tak aby nie przyjmować degeneratów w poczet duchownych !

Gdybyśmy byli cechem murarzy i jakiś nasz zwierzchnik przenosił by pedofila-murarza z budowy na budowę to pewnie byśmy protestowali w tej sprawie. Ale nie jesteśmy murarzami ! Państwo murarzami zajmuje się samo. A murarze nie ukrywają innych murarzy zboczeńców !

Nas interesuje czystość w kościele katolickim dlatego właśnie o nią walczymy
Jeśli duchowni sami tego nie rozumieją to ja nie wiem jaką moralność wy reprezentujecie ? Co to ma być ?
Czy to dlatego że sami nie macie dzieci więc nic z tego nie pojmujecie ?
Na Boga ? Co wy wyrabiacie ?

Nie widzicie że za chwilę wraz ze swoimi kolegami-pedofilami będziecie odprawiać msze do pustych ławek ?
Obłudnicy ślepi !

Do autora tekstu.

Mam nadzieję, że to jedynie przez pomyłkę, a nie świadome działanie redaktora naczelnego: w wspomnianym liście biskupa Janiaka pada słowo “prymas”. W drugim akapicie tegoż listu.

Analiza sytuacji po liście biskupa Janiaka przeprowadzona przez Zbigniewa Nosowskiego jest precyzyjna, trafna i niepodważalna. Milczenie biskupów in gremio (jako całości) byłoby porażką wizerunkową i katastrofą moralną Kościoła instytucjonalnego. Lakoniczne sprostowanie “nieścisłości” z listu bpa Janiaka przez sekretarza generalnego Episkopatu jest absolutnie nieadekwatną reakcją. Jeśli na tym sprawa miałaby się zakończyć, to diagnoza Zbigniewa Nosowskiego i jego smutne wnioski okażą się niestety trafne w stu procentach. Ja bym oczekiwał przynajmniej natychmiastowego komunikatu Rady Głównej Episkopatu, że w najbliższym czasie tej kwestii zostanie poświęcone specjalne zebranie plenarne Konferencji Episkopatu Polski, po którym na konferencji prasowej biskupi poinformują o swoim stanowisku opinię publiczną. Czy tak się stanie?

Obawiam się, że nic się nie zmieni. Nawet nie, że się obawiam, już prawie się na to godzę…
Zbyt długo siedzą w tym g****e więc nie czują, że śmierdzi, że coś się wylało. Tylko nam świeckim coś śmierdzi ale to nie ich problem, tylko nasz. Po staremu! 🙁

Myślę, że ci księża biskupi, którzy nie zgadzają się z postępowaniem kierownictwa episkopatu w tej sprawie mogą się powstrzymać od udziału w jego posiedzeniach oraz jego organów pomocniczych do czasu zajęcia stanowiska przez Rzym. Piszę bez entuzjazmu, bo sam chłodno oceniam pontyfikat Franciszka, no ale co papież, to papież – dopóki biskup jest z nim w jedności, nie ma schizmy (nie jest nią absencja w pracach ciała technicznego, jakim jest episkopat).

to wszystko jest gadka szmatka, zmiana w kosciele polskim nastapi wowczas, kiedy wierni sie zbuntuja, kiedy beda ostentacyjnie wychodzi podczas mszy np. jak z ambony czyta sie listy typu biskupa Janiaka, kiedy beda zadawac pytania, kiedy beda oczekiwali rozliczen parafialnych… etc etc.. wowczas moze ten kosciol bedzie Kosciolem. amen.

Szanowny Panie Zbigniewie,

a co Pan zrobi, jak nic się nie zmieni? Szambo wybiło, w końcu widzimy, jak jest za kulisami. Szczerze powiedziawszy, nie widzę szans na zmiany… Będzie Pan nadal walczył z wiatrakami?

To nie są złośliwe pytania, ja naprawdę chciałabym wiedzieć.

Coraz bardziej mi się oczy otwierają i coraz gorzej się z tym czuję. Bo tak, wszyscy mówią, że nie wierzymy w biskupów, ale przecież oni są naszymi pasterzami. A ja coraz bardziej na tych pasterzy nie mogę patrzeć, słuchać ich kościelnej nowomowy, czytać ich wypowiedzi.

Myślę, że warto wysłać słowa poparcia do Prymasa, mówimy, komentujemy ok a to jest czas przełomowy i czytamy o tym na innych stronach. Może zbiorowy list, niech wie, że dużo osób dąży do wyjaśnienia.
Tylko jak to zrobić – skoro i tu cytat ze strony kurii gnieźnieńskiej:

Wszelkie zapytania, zgłoszenia i inne kwestie wymagające udzielenia urzędowej odpowiedzi, należy przesyłać w formie pisemnej, własnoręcznie podpisane i z podanym adresem do korespondencji. Kancelaria Kurii Metropolitalnej w Gnieźnie nie prowadzi w tej kwestii korespondencji urzędowej drogą elektroniczną.

Szanowny Panie Redaktorze!

Serdecznie dziękuję za Pańską pracę nad tak trudnymi dla Kościoła w Polsce kwestiami. Jestem pod olbrzymim wrażeniem Pana rzetelności, spokoju, wyważenia (w sprawach, wobec których złość czy rezygnacja byłyby reakcjami zupełnie zrozumiałym). Pana praca ma sens i jest wielu ludziom (a przy okazji Kościołowi jako instytucji) potrzebna. Proszę nie ustawać. Jeszcze raz: dziękuję!

Z modlitwą
K.

Trafiłem na mądry tekst o Kościele. Może do przemyślenia dla nas ? :Guy DEROUBAIX biskup Saint-Denis

Kościół nasza miłość

Kochamy nasz Kościół
z jego ograniczeniami i jego bogactwem.
Kościół to nasza Matka,
dlatego szanujemy go
marząc wszelako,
by był coraz piękniejszy.

Aby był Kościołem,
w którym dobrze jest żyć,
w którym można oddychać,
mówić, co się myśli.
Który jest Kościołem wolności.

Aby był Kościołem,
który słucha, zanim zacznie mówić,
który przygarnia zamiast sądzić,
który raczej przebacza niż potępia,
Który raczej głosi dobro niż ujawnia zło.
Który jest Kościołem miłosierdzia.

Aby był Kościołem,
w którym najprostszy z braci
rozumie, co mówi mu drugi,
w którym najmędrszy z dostojników
uzna swoją niewiedzę,
w którym glos ma cały Lud.
Który jest Kościołem mądrości.

Aby był Kościołem,
w którym zagości Duch Święty,
bo nic nie będzie zamknięte,
ustalone raz na zawsze.
Który jest Kościołem otwartym.

Aby był Kościołem,
w którym odwaga odnowy
będzie silniejsza niż przyzwyczajenie,
niż niechęć do zmian.

Aby był Kościołem,
w którym każdy będzie mógł
modlić się we własnym języku,
wyrażać się w swojej kulturze
i żyć ze swoją historią.

Aby był Kościołem,
o którym nie mówi się:
popatrzcie, jaki u nich porządek,
ale – spójrzcie, jak się kochają.

Tłum. Teresa Neff
(tekst rozpowszechniany w kościołach francuskich)

Red. Nosowski należy do tzw. otwartych i progresywnych “katolików”, którzy pisząc z fałszywą troską o kościele faktycznie wpisują się w nurt antykatolicki, który niczego nie chce w Kościele uzdrowić lecz go zniszczyć. Czy Episkopat polski zdaje egzamin i dobrze kieruje Kościołem? Oczywiście, że nie. To problem charakteru biskupów ale i niezrozumienia świata. Tyle że sprawy takie jak bp Janiaka czy bp. Szkodonia mają jeden cel. Chodzi o zrównanie oskarżenia medialnego ze stwierdzeniem winy. Napisali że tuszował pedofilię to znaczy że tuszował. Napisali, że molestował – prawda to. Bez wyroku, bez sądu bez procesu. Bo przecież ktoś tam dziennikarzowi tak ładnie opowiadał o swojej krzywdzie.
Sprawa bp. Janiaka jest trudna i bardzo dziwna. Uderzono w biskupa uważanego za homoseksualistę, biznesmena i kombinatora. Czyli takiego, jakich lewacy lubią najbardziej. Bo tacy de facto osłabiają Kościół, promują lawendę i przyczyniają się do ogólnej degrengolady. Ale jednak próbują go zniszczyć. Jednak ukaranie bp Janiaka będzie bardzo trudne. Bo on w istocie nie złamał prawa karnego ani kościelnego. W 2016 r. dowiedział o od rodziców o przypadku molestowania przez ks. H. i natychmiast go odsunął z parafii. Nie dał mu nowej placówki tylko wysłał jako rezydenta pod opiekę zaufanego proboszcza parafii w Skalmierzycach. I nic więcej nie mógł w tamtym czasie zrobić. Bo ofiara się nie zgłosiła, w tamtym czasie nie było żadnych innych zgłoszeń. Ks. H był w świetle prawa niewinny a wobec braku zgłaszających się ofiar nic nie można było nawet prowadzić postępowania wstępnego. Sekielscy w filmie manipulują datami i wypowiedziami. To wygląda tak, jakby bp Janiak w 2016 r miał pełną wiedzę o sprawie ks. H i nic nie zrobił. A ta wiedza była gromadzona przez kilka lat zwłaszcza po tym, gdy sprawą zajęła się wreszcie prokuratura. I wówczas bp Janiak suspendował ks. H. Kościół będzie miał wielki problem, choć film Sekielskich przedstawia go jako łajdaka, bp Janiak żadnych norm nie naruszył. I myślę, że na tym polega prowokacja. Uderzyli w biskupa który według wszelkich prawideł powinien być odsunięty za całokształt. Przedstawiono go jako mafioza tuszującego pedofilię. Tyle, że według prawa kościelnego on powinien być oczyszczony z zarzutów bo de facto nic nie tuszował tylko reagował zgodnie z procedurami w miarę jak zyskiwał widzę o sprawie. I zapewne wówczas p. Nosowski opisze jakim to szambem jest cały Episkopat, abp. Gądecki a może i Kuria rzymska. Ot co. Cel osiągnięty…

Red. Nosowski należy do tzw. otwartych i progresywnych „katolików”, którzy pisząc z fałszywą troską o kościele faktycznie wpisują się w nurt antykatolicki, który niczego nie chce w Kościele uzdrowić lecz go zniszczyć. Czy Episkopat polski zdaje egzamin i dobrze kieruje Kościołem? Oczywiście, że nie. To problem charakteru biskupów ale i niezrozumienia świata. Tyle że sprawy takie jak bp Janiaka czy bp. Szkodonia mają jeden cel. Chodzi o zrównanie oskarżenia medialnego ze stwierdzeniem winy. Napisali że tuszował pedofilię to znaczy że tuszował. Napisali, że molestował – prawda to. Bez wyroku, bez sądu bez procesu. Bo przecież ktoś tam dziennikarzowi tak ładnie opowiadał o swojej krzywdzie.
Sprawa bp. Janiaka jest trudna i bardzo dziwna. Uderzono w biskupa uważanego za homoseksualistę, biznesmena i kombinatora. Czyli takiego, jakich lewacy lubią najbardziej. Bo tacy de facto osłabiają Kościół, promują lawendę i przyczyniają się do ogólnej degrengolady. Ale jednak próbują go zniszczyć. Jednak ukaranie bp Janiaka będzie bardzo trudne. Bo on w istocie nie złamał prawa karnego ani kościelnego. W 2016 r. dowiedział o od rodziców o przypadku molestowania przez ks. H. i natychmiast go odsunął z parafii. Nie dał mu nowej placówki tylko wysłał jako rezydenta pod opiekę zaufanego proboszcza parafii w Skalmierzycach. I nic więcej nie mógł w tamtym czasie zrobić. Bo ofiara się nie zgłosiła, w tamtym czasie nie było żadnych innych zgłoszeń. Ks. H był w świetle prawa niewinny a wobec braku zgłaszających się ofiar nic nie można było nawet prowadzić postępowania wstępnego. Sekielscy w filmie manipulują datami i wypowiedziami. To wygląda tak, jakby bp Janiak w 2016 r miał pełną wiedzę o sprawie ks. H i nic nie zrobił. A ta wiedza była gromadzona przez kilka lat zwłaszcza po tym, gdy sprawą zajęła się wreszcie prokuratura. I wówczas bp Janiak suspendował ks. H. Kościół będzie miał wielki problem, choć film Sekielskich przedstawia go jako łajdaka, bp Janiak żadnych norm nie naruszył. I myślę, że na tym polega prowokacja. Uderzyli w biskupa który według wszelkich prawideł powinien być odsunięty za całokształt. Przedstawiono go jako mafioza tuszującego pedofilię. Tyle, że według prawa kościelnego on powinien być oczyszczony z zarzutów bo de facto nic nie tuszował tylko reagował zgodnie z procedurami w miarę jak zyskiwał widzę o sprawie. I zapewne wówczas p. Nosowski opisze jakim to szambem jest cały Episkopat, abp. Gądecki a może i Kuria rzymska. Ot co. Cel osiągnięty…

@Jan
Nie widzę nic “progresywnego” ani “otwartego” w katoliku, który domaga się ujawnienia i ukarania gwałcicieli dzieci wśród duchowieństwa. To się kiedyś nazywało: przyzwoitość, ale widzę że idzie w zapomnienie obecnie.
Branie w cudzysłów słowa “katolik” jest co najmniej oburzające w przypadku pana Zbigniewa. Ja raczej wziąłbym w cudzysłów słowo “katolik’ w odniesieniu do osób mieniących się takowymi a krzywdę dzieci mających za nic.

“Tyle że sprawy takie jak bp Janiaka czy bp. Szkodonia mają jeden cel. Chodzi o zrównanie oskarżenia medialnego ze stwierdzeniem winy. Napisali że tuszował pedofilię to znaczy że tuszował. Napisali, że molestował – prawda to. Bez wyroku, bez sądu bez procesu. ”

“Bo on w istocie nie złamał prawa karnego ani kościelnego.”

Czyli bez wyroku, bez sądu i bez procesu nikt nie może sugerować, że ktoś jest winny ale bez wyroku, bez sądu i bez procesu Ty możesz pisać i Tobie podobni “katolicy”, że jest niewinny. Ciekawa koncepcja. To się nazywa “mentalność Kalego”.

Przed sprawą sądową i przed skazaniem taka osoba jest po prostu oskarżona bądź podejrzana. A sąd ma stwierdzić jaki jest stan faktyczny. Czy jest winna czy jest niewinna.

Chodzi o to, że gdyby odpowiednie władze kościelne reagowały jak należy (sic!) w przypadku gdy ktoś oskarża duchownego o molestowanie seksualne (a już szczególnie dzieci !) to dziennikarze nie mieliby o czym pisać.
A odpowiednia reakcja w przypadku tak ciężkich oskarżeń i podejrzeń to: natychmiastowe zawieszenie w czynnościach, natychmiastowe powiadomienie odpowiednich władz kościelnych i świeckich aby mogli sprawą bez zbędnej zwłoki się zająć, po skazaniu prawomocnym wyrokiem wydalenie ze stanu kapłańskiego tak jak to wyraźnie jest w przepisach kościelnych, publiczne przeprosiny i zadośćuczynienie.

Wówczas najwyżej ukazałaby się krótka notka np.: oskarżono ks. Izydora G. z diecezji / dekanatu x, który oświadczył, że jest niewinny, oddał się do dyspozycji biskupa / papieża, odsunął się od wszelkich posług publicznych i w modlitwie oczekuje na wyjaśnienie sprawy. W ten sposób oskarżony zachowuje twarz, jeśli jest niewinny to będzie miał czyste sumienie.
Jeśli okazałoby się że skarżący jest kłamcą i konfabulantem to obciążyć go identyczną karą finansową jakiej domagał się od oskarżonego oraz zarządzić publiczne przeprosiny. Proste jak budowa cepa. To odstraszy dorobkiewiczów.

Gdyby działali w przejrzysty i uczciwy sposób to nikt nie mógłby zarzucić ani przełożonym ani kościołowi że współuczestniczy lub ułatwia molestowanie dzieci. A teraz niestety można to zrobić.

“Czy Episkopat polski zdaje egzamin i dobrze kieruje Kościołem? Oczywiście, że nie. To problem charakteru biskupów ale i niezrozumienia świata.”

Z tym się zgadzam w 100%. To ludzie zdecydowanie oderwani od rzeczywistości. i od zwykłego człowieka.

“Uderzono w biskupa uważanego za homoseksualistę, biznesmena i kombinatora.”

Tu ciekawe rzeczy pan opowiada. Nie znałem tego biskupa wcześniej. Widzę, że coraz ciekawsze informacje wypływają.
A pytanie retoryczne brzmi – skąd może być wiadomo, że dany biskup jest hetero- czy homoseksualny ?
Jeśli nie jest “aktywny” w tej dziedzinie to skąd niby to wywnioskować ? A jeśli jest aktywny to z jakiej racji jest biskupem oraz duchownym ?
To jest trudna sztuka obłudy, której człowiek całe życie się uczy. Samemu być “aktywnym” a innym z ambony wytykać, że mieli seks przed ślubem lub żyją bez ślubu etc..

Problem nie bierze się z tej czy innej orientacji tylko z faktu, że są aktywni seksualnie !

“Bo ofiara się nie zgłosiła (…)”

Zgłosili się jego rodzice, jak ich potraktował wszyscy widzieliśmy ! Już pan powinien dawno wiedzieć , że rodzice też mają prawo zgłosić taki przypadek.

A gdyby do pana przyszli rodzice dziecka skarżąc się na pańskiego pracownika że wykorzystał seksualnie ich dziecko to wyrzuciłby pan ich za drzwi i nic z tematem nie robił bo “ofiara się nie zgłosiła” ?

Poza tym inna skarżąca twierdzi że powiadomiła wcześniej Napierałę a z kolei Janiak ma na sumieniu jeszcze pana Kanię z Wrocławia którego pomógł przenieść do Bydgoszczy !

Janiak to jest płotka, w tym całym problemie nie o niego chodzi bo takich jak on jest wielu, zarówno zwykłych duchownych jak i kryjących biskupów. Chodzi o to, żeby w końcu nastąpił jakiś przełom i żeby w końcu zbadać sprawy dokładnie i surowo ukarać winnych aby w przyszłości w sprawach tak poważnych, ale tak delikatnej materii jaką jest dobro dzieci, hierarchowie zachowywali się tak jak należy czyli stali po stronie ofiar a nie kryminalistów.

Gdy chodzi o lekarzy, adwokatów itp. żadna gazeta ze strachu nie podaje nawet inicjałów. Bo się boją pozwów. A o księżach hulaj dusza. Imię nazwisko funkcja wszystko. Bez wyroku bez procesu i bez sądu. Nie bronię bpa Janiaka. Ale wiem że gdyby zechciał to wygrałby każdy proces przeciwko tym którzy twierdzą, że tuszował pedofilię. Rodzice mogą i powinni zawiadomić ale prokuraturę a nie biskupa. Jeżeli ktoś idzie do biskupa a nie do prokuratora to osobiście nie dał bym temu wiary albo traktował sprawę z dużą ostrożnością. Bo przed biskupem można oskarżać praktycznie bez konsekwencji. A przed prokuratorem fałszywe oskarżenie to już przestępstwo. Jak biskup ma weryfikować takie oskarżenie? Założyć podsłuch, wysłać księży – agentów, a może podejrzanego delikwenta wysłać na tortury? Państwo jest od ścigania pedofilów nie biskup. Rolą kościoła jest karać i usuwać zwyrodnialców, gdy ich wina nie budzi wątpliwości. Ale samo zawiadomienie nie daje jeszcze do tego podstaw. Proszę także pamiętać że w 2016 r. przepisy kościelne przewidywały inną procedurę. Nie było jeszcze Vos estis lux mundi.
Tak dokładnie tak. Bez wyroku i bez sądu mogę pisać że jest niewinny. TAK DZIAŁA ZASADA DOMNIEMANIA NIEWINNOŚCI!!!! (a nie mentalność Kalego). Fundament naszej cywilizacji prawnej.
Dlatego uważam, że w całej tej nieszczęsnej historii chodzi przede wszystkim o to aby publiczne oskarżenie księdza stało się równoznaczne wyrokowi i potępieniu.
Swoją drogą to zupełny skandal, że dziennikarze nie domagają się ujawnienia całej podsłuchanej rozmowy z rodzicami jak również całych zeznań bp. Janiaka w sądzie. To dowód, że nie o prawdę tutaj chodzi. Bo weryfikacja źródła, kontekstu wypowiedzi, zasada auditur et altera pars to oczywiste narzędzia pracy dziennikarskiej. I p. Nosowski zapewne doskonale to wie. i nic z tym nie robi tylko oskarża na lewo i prawo.

@Jan
“Gdy chodzi o lekarzy, adwokatów itp. żadna gazeta ze strachu nie podaje nawet inicjałów. Bo się boją pozwów. A o księżach hulaj dusza. Imię nazwisko funkcja wszystko. ”

Tu się zgadzam. Jak dla mnie w przypadku oskarżeń / podejrzeń duchownych także powinna być podawana zdawkowa informacja typu imię i jakiś dekanat na przykład, bez szczegółów. Po wyroku za pedofilię te dane i tak będą jawne więc dylemat znika.
Najważniejsze jest aby takie przypadki były niezwłocznie zgłaszane do władz świeckich i duchownych i aby były rzetelnie wyjaśnianie.

“Rodzice mogą i powinni zawiadomić ale prokuraturę a nie biskupa.”

Z tym także się zgadzam. Gdyby coś takiego dotyczyło kogoś mi znanego to poszedłbym na policję / prokuraturę a może potem do biskupa albo i nie. Zgłaszanie tylko do biskupa licząc na szybkie i dyskretne załatwienie sprawy skutkuje potem właśnie tuszowaniem które obecnie zarzucamy kościołowi !
Więc ja jestem jak najbardziej za zgłaszaniem takich przypadków od razu policji.

“Rolą kościoła jest karać i usuwać zwyrodnialców, gdy ich wina nie budzi wątpliwości.”

Z tym także się zgadzam. Ukarać i po prawomocnym wyroku usuwać zwyrodnialców ze stanu duchownego . O nic więcej nie chodzi. Nie ukrywać, nie przenosić na inne parafie, tylko wyrzucać.

Z domniemaniem niewinności oczywiście się zgadzam. Takie mamy prawo, że dopóki ktoś nie jest skazany prawomocnie to wg prawa jest wciąż niewinny.
Bardziej chodziło mi o to, że obserwatorzy słysząc czy widząc dowody wyrabiają sobie zdanie czy dana osoba może być winna czy też nie. Subiektywne zdanie, ale tak jak sam napisałem:

“Przed sprawą sądową i przed skazaniem taka osoba jest po prostu oskarżona bądź podejrzana. A sąd ma stwierdzić jaki jest stan faktyczny. Czy jest winna czy jest niewinna.”

Chodzi tylko o to aby każdy bez względu na wykonywane zajęcie był traktowany identycznie w takich przypadkach. Jeśli jest oskarżenie czy też podejrzenie dokonania tak poważnego przestępstwa oraz grzechu ciężkiego przez duchownego to nie ma prawa nikt (a szczególnie biskup !) przejść obok tego obojętnie. Musi automatycznie delikwenta zawiesić w czynnościach do czasu wyjaśnienia sprawy. Jeśli się okaże że jest niewinny to dobrze dla niego, ale jeśli jednak okaże się, że faktycznie jest tym zwyrodnialcem to nie mamy prawa narażać kolejnych potencjalnych ofiar dlatego zawieszenie jest absolutnie koniecznie.

Wynika z tego, że nasze stanowiska nie są wcale aż tak odległe.
Finalnie wszystkim chyba chodzi (lub powinno chodzić) o to żeby wśród duchownych nie było kryminalistów krzywdzących dzieci.