rE-medium | Tygodnik Powszechny

Wiosna 2024, nr 1

Zamów

Kościelna fundacja do pomocy skrzywdzonym powstała wbrew woli biskupów? Odpowiada sekretarz generalny episkopatu

Bp Artur Miziński. Fot. episkopat.pl

Biskup kaliski Edward Janiak twierdzi, że Fundacja Świętego Józefa powstała wbrew woli większości episkopatu i że tak samo zostało obsadzone stanowisko delegata episkopatu ds. ochrony dzieci i młodzieży. Komunikat w tej sprawie wydał sekretarz generalny KEP bp Artur Miziński.

List bp. Edwarda Janiaka, negatywnego bohatera filmu braci Sekielskich „Zabawa w chowanego”, skierowany do innych biskupów opisała wczoraj „Gazeta Wyborcza”.

Bp Janiak twierdzi, że episkopat w większości był przeciwny utworzeniu Fundacji Świętego Józefa, zajmującej się wspieraniem skrzywdzonych w Kościele, ale wynik głosowania zmieniono na pozytywny w celu „uniknięcia kompromitacji prymasa”, który już wcześniej zapowiedział w mediach jej utworzenie. Powołanie fundacji bp Janiak nazwał „działaniem siłowym”. Zdaniem biskupa kaliskiego także wybór prymasa na stanowisko delegata episkopatu ds. ochrony dzieci i młodzieży odbył się bez aprobaty większości biskupów.

Cały list bp. Janiaka jest atakiem na prymasa Polski, który zaraz po premierze „Zabawy w chowanego” zapowiedział zwrócenie się przez nuncjaturę o wszczęcie postępowania w sprawie biskupa kaliskiego.

W odpowiedzi na twierdzenia bp. Janiaka wczoraj wieczorem komunikat wydał bp Artur Miziński, sekretarz generalny KEP. Poinformował, że „podczas 382. zebrania plenarnego Konferencji Episkopatu Polski, odbywającego się w Warszawie w dniach 12-14 marca 2019 roku biskupi zdecydowaną większością głosów wybrali abp. Wojciecha Polaka na delegata KEP ds. ochrony dzieci i młodzieży na pierwszą pięcioletnią kadencję”.

Wesprzyj Więź

Ponadto bp Miziński podał do wiadomości, że „podczas 384. zebrania plenarnego Konferencji Episkopatu Polski, odbywającego się w Warszawie w dniach 8-9 października 2019 roku biskupi zdecydowaną większością głosów wyrazili zgodę na ustanowienie Fundacji Świętego Józefa Konferencji Episkopatu Polski”.

Na list bp. Janiaka odpowiedział także prymas Polak. „Podjęte przeze mnie działanie jest wyrazem ewangelicznej troski o dobro osób pokrzywdzonych i o prawdziwe dobro Kościoła” – napisał.

KAI, DJ

Podziel się

Wiadomość

Czy tylko we mnie rodzą się teraz te pytania: PO CO bp Janiak miałby kłamać biskupów w sprawie głosowania, skoro oni tam byli i brali w nim udział? I dlaczego żaden z biskupów nie zdementował wczoraj tej wiadomości jeśli jest ona kłamstwem? Bp Miziński powołuje się tylko na stenogramy…

W liście bpa Janiaka najciekawsze jest właśnie przełamanie omerty w sprawie dyskusji wewnątrz KEP. Proszę zauważyć, że oświadczenie sekretarza KEP wcale nie nie musi być sprzeczne z tym co podaje bp Janiak. Mogło być tak, że po negatywnym wyniku pierwszego (tajnego) głosowania nad powstaniem fundacji, zarządzono reasumpcję (jawną?) i wskutek perswazji abpa Gądeckiego uzyskano większość.
Zachęcam PT Redakcję (jako jednak mającą ‘żródła’ w sferach kościelnych) do przeprowadzenia dochodzenia, jak to naprawdę było.
Życzę sukcesu!

Komunikaty po spotkaniach episkopatu mam za niewiarygodne. Przekonałem się o tym, gdy ukazał się komunikat, iż Watykan zaakceptował wybranych przez episkopat delegatów na ostatni synod (notabene, mimo krytyki poprzedników liberałowie nie rezygnują ze sterowania szczątkową demokracją w Kościele). Akceptacja przyszła kilka miesięcy po wyborze. Sięgam do oficjalnego komunikatu z tego posiedzenia, a tam ani mru-mru, że takie wybory miały miejsce. Oczywiście w trosce, by w przypadku braku akceptacji jakiegoś z delegatów, nie było mu przykro i żeby lud Boży sobie czegoś nie pomyślał. No dobrze, komunikat nie musiał podawać nazwisk wybranych biskupów, ale zatajenie, że taki wybór w ogóle miał miejsce to dowód, że inne sprawy też mogą być skręcone. Owszem, taki standard nie odbiega in minus od kiepskiej normy powszechnie obowiązującej, ale chciałoby się mieć biskupów, którzy są świadomi, że nie kierują jedną z wielu takich samych organizacji społecznych i nie wolno im tyle samo, co biurom prasowym partii politycznych lub urzędów.