Wiosna 2024, nr 1

Zamów

Przepraszamy. Wokół „Biblii dla kobiet”

„Biblia dla kobiet”, Edycja Świętego Pawła, Częstochowa 2020

Przepraszamy Autorki tekstów zamieszczonych w „Biblii dla kobiet” za przedstawienie ich pracy na naszych łamach w sposób zniekształcający i wypaczający. Czytelników – za wprowadzenie w błąd.

26 maja br. opublikowaliśmy na łamach Więź.pl tekst „Biblia dla homo nieviastus Małgorzaty Bilskiej, poświęcony „Biblii dla kobiet” (Edycja Świętego Pawła, Częstochowa 2020).

Jest to artykuł niezwykle surowo oceniający omawianą publikację – niestety jednak w sposób zdecydowanie niewystarczająco uzasadniony. Z ubolewaniem przyznajemy, że nie dostrzegliśmy tego faktu przed publikacją.

Przepraszamy Autorki tekstów zawartych w „Biblii dla kobiet” – s. Iwonę Kopacz PDDM, Marię Miduch, s. Annę Marię Pudełko AP i s. Judytę Pudełko PDDM – oraz Wydawnictwo Edycji św. Pawła za przedstawienie ich pracy na naszych łamach w sposób zniekształcający i wypaczający. 

Za wprowadzenie w błąd przepraszamy także Czytelników.

Zachęcamy do zapoznania się z polemikami s. Judyty Pudełko PDDM, s. Anny Pudełko AP i Marii Miduch.

Wesprzyj Więź

Wyciągamy w redakcji wnioski z tego błędu i dołożymy starań, aby takie sytuacje na tych łamach nie miały więcej miejsca.

O zamieszczeniu powyższych przeprosin powiadomiliśmy najpierw Autorkę recenzji. Prosiła o zamieszczenie swego komentarza:

„Niczego bym w tekście nie zmieniła. Był świadomie i celowo jednostronny i przerysowany. Nie pod wpływem emocji, a racjonalnie. Zabieg ten nie wynika z braku szacunku, ale z obiektywnie istniejącego ogromnego problemu nieznajomości nauczania Kościoła po Soborze Watykańskim II – w tym Jana Pawła II o kobiecie. W 100. rocznicę urodzin świętego kobiety mają pełne prawo do tej wiedzy i poważnego traktowania. Małgorzata Bilska”.

Podziel się

Wiadomość

Dobry krok, ale tylko krok. Tekst Bilskiej nadal jest eksponowany a autorka nie wycofała się ze swoich brzydkich indynuacjj, posuwając się do kłamstw. Np. tego, że ocenzurowano Boblię i okaleczono ją z przypisów mimo, że one są na końcu każdej księgi.

Droga redakcjo czy wspomniana autorka ma aż tak wysoką pozycję, że zasługuje na pobłażliwość w tak oczywistej niestaranności oraz zadufaniu w kłamstwie? – wszak z niczego nie ma zamiaru się wycofywać. Chyba w nauczaniu soborowym nie ma nic o legitymizacji pomówień i braku szacunku a raczej o prawdzie.
Jest w tym nauczaniu ale także u JPII, BXVI i Franciszeka o kłamstwie jako jednej z form przemocy i o prawdzioe jako wymogu pokoju.

Autorka zaś miesza jedno z drugim, wykorzystując do tego autorytet Kościoła.

Zdaniem o swoim tekście “Był świadomie i celowo jednostronny i przerysowany” pani Bilska wydała dla mnie najlepszą ocenę swojej recenzenckiej twórczości. Pytanie czy rzeczywiście pracy recenzenckiej (do przyjrzenia się przez redakcję “Więzi” w kontekście przyznania się do przerysowania), czy ideologicznej własnej wojenki, którą prowadzi i nie zważa, że wykorzystuje do niej przekłamania treści, które mają zupełnie inny wydźwięk, inne intencje i nie są w żadnej mierze niezgodne z nauczaniem Kościoła, ani w żadnym aspekcie nie obrażają kobiet. Przykre, że kobieta strzela z armaty do kobiet, od których niejedenego mogłaby się nauczyć. A tyle się mówi o tym, że kobiety w Kościele wykończą same siebie wzajemną nienawiścią… I jak patrzę na takie teksty jak ten Bilskiej, niestety muszę przyznać rację. Nie ma w tym ani odrobiny idei siostrzeństwa.

Nie rozumiem tego posunięcia Więzi. Recenzja słabo uargumentowana? Proszę polemizować z konkretami! Styl za ostry? Ileż w tym miejscu padło ostrych słów w innych tekstach publicystycznych. To zresztą symptomatyczne: jak mężczyzna wyraża się w dosadny sposób, to znaczy, że jest stanowczy i umie bronić swych poglądów, a jak kobieta, to znaczy, że działa w emocjach i pluje jadem. Osobiście nie wypowiadałabym się tak mocno jak Małgorzata Bilska, ale szanuję ją za to, że ma swój styl i odwagę powiedzenia tego, na co wiele kobiet w Kościele zdobyć się nie może. Jest mi szczególnie przykro, że po głowie dostaje akurat osoba o umiarkowanych i zgodnych z nauczaniem Kościoła poglądach, która tropi przekłamania i wypaczenia zarówno u feministek, jak i konserwatywnych szowinistów.

Jakimś dziwnym trafem w wydawnictwach katolickich zaczynają być promowane jako “eksperci” od Kościoła, osoby przekonane o swojej “nieomylności”; np. K.Korwin-Piotrowska – promowana przez Jezuitów w książce “Wrzenie” i pani Bilska, która zdaje się ma lepsze referencje niż tytuły naukowe autorek – w dziedzinie nauczania Kościoła.

W obydwu przypadkach wydawnictwa zamiast promować, prowokować twórcze dyskusje, daje głosy ludziom którzy sieją zamęt w głowach ludzi, nie mają ani kompetencji by się wypowiadać ani odwagi by przeprosić gdy się mylą. A w prowadzeniu lub udziału w dyskusji kompetencje te są konieczne.

Rozumiem przeprosiny Redakcji. Ale problem pozycji kobiet w Kościele istnieje i jest palący ii bardzo reprezentatywny dla zaniedbań hierarchii. Dlaczego w watykańskich dykasteriach zasiadają kobiety jako pełnoprawni członkowie, a w ich odpowiednikach polskiego episkopatu są co najwyżej konsultorami, a nie członkami? Przecież wystarczy zmienić statut episkopatu, ale nikt się do tego nie pali. Dlaczego przez 25 lat radiofonii katolickiej na ok. 50 rozgłośni nigdy dyrektorem żadnej z nich nie była kobieta? Dlaczego kilka zakonów męskich prowadzi rozgłośnie, natomiast żadne zgromadzenie żeńskie nie? Bo jak w polityce, tak w Kościele media są papierkiem lakmusowym prawa do udziału we władzy. I wygląda to fatalnie. O tym trzeba rozmawiać, a nie o święceniach kapłańskich kobiet, w której to sprawie wszystkie argumenty już padły. No bo co zwolennicy status quo odpowiedzą na wykluczenie kobiet z kierowania Kościołem na przykładzie rozgłośni katolickich? Jak tu zaprzeczać, że patriarchat istnieje i ma się dobrze?

Gdy Pan pisze o Kościele – rozumiem, że ma na myśli Jego nauczanie: Biblię, dokumenty Kościoła, encykliki papieży. Zatem Kościół z tym nie ma problemów – chyba, że wskaże w jego nauczaniu złe odniesienie do kobiet.

Co do zaniedbań hierarchii – Kościół nie jest korporacją gdzie obowiązywać mogą płciowe parytety. Np. są parafie gdzie kościelnymi są mężczyźni i kobiety – podobnie z organistami/organistkami. I nie jest to wynikiem dbań/zaniedbań lecz tego czy w danym środowisku dostępna jest kompetentna osoba: kobieta czy mężczyzna mogąca pełnić daną posługę. Są uczelnie katolickie gdzie wykłada więcej lub mniej kobiet. I nie wynika to z zasady stosowania/niestosowania parytetu lub lekceważenia/nielekceważenia kobiet.
Pan chciałby – jak rozumiem – aby w funkcjach/stanowiskach Kościół respektował zasadę parytetu. To niemożliwe, a to z tego powodu, że Kościół jest innego rodzaju rzeczywistością. Porównywanie go do korporacji i wymaganie od niego wdrażania lewicowych nowinek – np. w Norwegii rząd chciał na siłę wdrożyć zasadę parytetu w takich zawodach w których tradycyjnie obecni byli tylko mężczyźni i kobiety.. .

Rozumiem, że budzą Pana mieszane uczucia postawy konkretnych osób które mogą traktować kobiety obcesowo lub nie z należytym szacunkiem( na przykład siostry zakonne). Tak, takie przypadki mają miejsce. Ale dotyczy to konkretnych osób a nie Kościoła jako wspólnoty która naucza konkretnych postaw. To, że ma miejsce przypadek gdy dany ksiądz czy biskup może traktuje kobietę protekcjonalnie nie jest problemem Kościoła ale tej osoby. Tak winnym i odpowiedzialnym za mój grzech nie jest mój spowiednik przed którym go wyznaję.
Nie rozumiem ekstrapolowania złego/nieprzykładnego zachowania konkretnych osób na wspólnotę Kościoła, tak jak nie rozumiem, gdy za łapówkarstwo lub błąd w sztuce lekarskiej ktoś wini całą służbę zdrowia: wszystkich lekarzy, pielęgniarki, uczelnie, podręczniki sztuki lekarskiej.

Przeprosiny Redakcji całkowicie bezzasadne i niezrozumiałe. Nie ma do nich żadnych podstaw. W obliczu poziomu tekstów Autorek i tekstów polemicznych, szkoda że padły. Zachowanie Sióstr eufemistycznie mówiąc, zdumiewające….. mnie osobiście gorszące.