Wiosna 2024, nr 1

Zamów

Dyskusja o rozdziale państwa i Kościoła to nieporozumienie – twierdzi przewodniczący KEP

Abp Stanisław Gądecki podczas briefingu po Synodzie o młodzieży 30 października 2018 r. Fot. episkopat.pl

Rozdzielić można tylko to, co jest złączone. Tymczasem Kościół i państwo, szczególnie w polskim kontekście, nigdy nie były zjednoczone – pisze abp Stanisław Gądecki, przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski.

Abp Stanisław Gądecki opublikował dziś na stronie episkopatu komunikat na temat dyskusji o rozdziale państwa i Kościoła.

„W ostatnim czasie dyskutuje się w mediach na temat konieczności wprowadzenia rozdziału Państwa i Kościoła. Dyskusja ta wydaje się być wynikiem jakiegoś nieporozumienia, gdyż rozdział ten jest zagwarantowany w Konstytucji Rzeczypospolitej, jak również w Konkordacie. Odpowiada temu także stan faktyczny, tzn. wzajemna niezależność instytucji Państwa i Kościoła” – czytamy. „Trudno przypuszczać, aby uczestnicy publicznej debaty nie posiadali wiedzy na ten temat. Stąd wydaje się, że jeśli proponowana jest zmiana typu relacji Państwo – Kościół, to raczej chodzi tu nie tyle o dokonanie separacji, co o sugestię zmiany modelu separacji” – pisze metropolita poznański.

Przewodniczący episkopatu zwraca uwagę, że słowa „Oddajcie cezarowi to, co należy do cezara, a Bogu to, co należy do Boga” (Mt 22,15-21) odczytywane były w historii Europy jako ustanowienie separacji dwóch władz. „W tym sensie mówienie o potrzebie rozdzielenia Państwa i Kościoła nie jest szczęśliwe, gdyż rozdzielić można tylko to, co jest złączone. Tymczasem Kościół i Państwo – szczególnie w polskim kontekście – nigdy nie były zjednoczone” – uważa.

Abp Gądecki przypomina, że wprowadzony po latach prześladowania Kościoła w czasach komunizmu model nazywany jest dzisiaj przyjazną separacją. „Przewiduje on – zgodnie z zapisami Konstytucji RP – że «stosunki między państwem a kościołami i innymi związkami wyznaniowymi są kształtowane na zasadach poszanowania ich autonomii oraz wzajemnej niezależności każdego w swoim zakresie, jak również współdziałania dla dobra człowieka i dobra wspólnego» (art. 25 ust 3)” – pisze przewodniczący episkopatu.

Alternatywny model – przypomina abp Gądecki – nazywany jest separacją wrogą. „Zakłada on, że religia jest sprawą prywatną jednostki, a w związku z tym nie ma ona dostępu do sfery publicznej. Model ten przejęty został i «udoskonalony» przez Związek Sowiecki, a dalej wprowadzony także w państwach satelickich” – wskazuje metropolita poznański.

Przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski powołuje się na Konstytucję RP, w której czytamy: „Władze publiczne w Rzeczypospolitej Polskiej zachowują bezstronność w sprawach przekonań religijnych, światopoglądowych i filozoficznych, zapewniając swobodę ich wyrażania w życiu publicznym” (art. 25, ust 2). „Konstytucja – unikając słowa neutralność – którym posługiwała się władza komunistyczna, mówi o bezstronności. Władza nie powinna być «ślepa» na religię, ale powinna utrzymywać równy dystans w stosunku do każdej konkretnej religii, ale także w stosunku do każdego światopoglądu czy wyboru filozoficznego, w tym także ateistycznego” – dodaje abp Gądecki.

Jak zaznacza, „błędne jest przekonanie, jakoby ateizm był poglądem neutralnym”. „Światopogląd ateistyczny jest jedną z odpowiedzi udzielanych przez człowieka na pytanie o Boga i o ostateczny sens ludzkiego życia. W tym znaczeniu jest to pogląd religijny, rodzaj religijnego Ersatzu, zbudowany na fundamencie negatywnej odpowiedzi na pytanie o istnienie Bytu Najwyższego. Postulat przyjęcia go jako podstawy życia społecznego nie oznacza światopoglądowej neutralności, ale światopoglądową preferencję udzielaną jednej opcji – ateizmowi” – pisze abp Gądecki. W tym kontekście przywołuje słowa św. Jana Pawła II z pielgrzymki do Polski w 1991 roku: „Postulat, ażeby do życia społecznego i państwowego w żaden sposób nie dopuszczać wymiaru świętości, jest postulatem ateizowania państwa i życia społecznego i niewiele ma wspólnego ze światopoglądową neutralnością”.

Przewodniczący episkopatu zwraca uwagę na przemówienie przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka rabina Josepha Weilera, który dowodził, że zakaz dostępu religii do sfery publicznej, usuwanie z niej znaków religijnych jest wyborem światopoglądowym. „Ściana, z której usunięto by krucyfiks, nie byłaby ścianą neutralną, ale ścianą pustą, z której celowo usunięto krucyfiks. Również szkoła, z której usunięto by nauczanie religii, nie byłaby neutralna, ale byłaby szkołą, z której celowo usunięto lekcje religii. Decyzja taka byłaby objawem wrogości wobec zjawiska religii. Byłaby przejawem redukcjonistycznego podejścia do człowieka, postrzeganego jako istota ograniczona do wymiaru horyzontalnego” – przypomina wystąpienie rabina metropolita poznański.

Wesprzyj Więź

Abp Gądecki pisze, że zbliża się kampania wyborcza i „partie polityczne poszukują tematów, które uwyraźniłyby ich pozycję na scenie politycznej”. „Proszę jednak, aby w tę doraźną walkę nie wciągano Kościoła katolickiego. Kampania szybko minie, a później będziemy musieli tak czy owak ułożyć sobie – na zasadzie autonomii i zdrowej współpracy – wzajemne relacje z władzą, niezależnie od tego, która partia wygra wybory” – apeluje.

„Ufamy, że również dzisiaj nie zabraknie dobrej woli wszystkim uczestnikom sporów politycznych” – pisze na koniec przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski.

KAI, DJ

Podziel się

Wiadomość

Z całym szacunkiem niech Arcybiskup Gądecki założy okulary bo wzrok mu szwankuje. Nie widzi co się dzieje z państwem pod tymi rządami. A może nie chce widzieć ? Kto mówi o ateizmie ? Polsce nie zagraża ateizm a parodia religii która przy niemym współudziale episkopatu wprowadza RM pod rękę z PiS-em. Co najdziwniejsze biskup miewa refleks. Miewa bo jak nacjonaliści hańbią Jasną Górę szczując na innych to tego refleksu brakuje. Jak trzeba powiedzieć banalne słowo “przepraszam” wobec ofiar pedofila w sutannie to też jakoś nie wie co powiedzieć. Jakoś tak refleks się poprawia jak trzeba zadbać o kasę kościoła….przypadek ?

Słaba pod względem wizerunkowym odpowiedź. Po pierwsze, Kościół powinien przestać powoływać się na dawne prześladowania, bo chociaż to prawda, we współczesnych czasach jest wobec ludzi z poza Kościoła i tych w wieku poniżej 40 lat na ogół nieskuteczne, a nawet gorzej, budzące u nieuprzedzonych podejrzenie o maskowanie dawnymi ofiarami teraźniejszych interesów. Ksiądz arcybiskup jakby udawał, że nie wie, o co chodzi liberałom i lewicy, więc pisze oświadczenie nie odpowiadające na ich główne zarzuty, a więc słabo wpływające na przebieg debaty/walki o osobę niezdecydowaną po której stronie się opowiedzieć. A chodzi im o to, że mimo zapisów w Konstytucji i konkordacie rozdział Kościoła od państwa nie jest przestrzegany faktycznie, ergo ich zdaniem zapisy te trzeba wzmocnić/zrewidować. Podnoszą, że skoro wielu hierarchów (np. bp bp Jędraszewski, Głódź) mówią językiem PiSu (“ulica i zagranica”, co kiedyś dobrze udokumentował red.Nosowski), to religię wzmacniającą jedną ze stron politycznego sporu należy ze szkół wyrzucić, odciąć finansowanie stronniczego wyznania poprzez likwidację Funduszu Kościelnego itp. Na takie zagadnienia/postulaty oświadczenie powinno odpowiadać, a tymczasem zasadniczo odpowiada na kwestie formalne zapisów konstytucyjnych i konkordatowych, istotne w innym kontekście (dywagacje “neutralność” czy “bezstronność” nie wpłyną na ukształtowanie przekonań niezdecydowanego obywatela). Martwi mnie to, że Kościół nie potrafi umiejętnie zabrać głosu w spluralizowanym społeczeństwie. Takim głosem, lepszym niż oświadczenia jest ta decyzja biskupów warszawskich o rezygnacji z uwagi na ciasnotę w szkołach związaną z nałożeniem się roczników z jednej godziny religii. Pokazuje, że dla dobra wspólnego Kościół potrafi się ograniczyć. Więcej, to jest dobra lekcja wiary, zaufania Bogu, że mimo rezygnacji z czegoś ważnego wszyscy, także niewierzący, ale i Kościół na tym zyskają. Nie wiemy jak, ale zyskają.

Nieporozumieniem jest to, że stwarza się jakieś wydumane pojęcie Kościoła;. Kościół to po prostu katolicy, którzy w Polsce stanowią ponad 90% populacji. Chyba absurdalne jest żądanie oddzielenie ich od państwa. .I co, pozostawienie państwa ateistom? To już było. I na świecie i historycznie też, nie tylko w Polsce. Można tu przypomnieć Meksyk i Portugalię,Hiszpanię, i Francję, Niemcy i Rosję, Albanię, Chiny i Kambodżę. Kto chce , znajdzie przykładów więcej.
Kościół nie żąda oddzielenia ateistów od państwa. Jeśli sami chcą, niech się oddzielają.