rE-medium | Tygodnik Powszechny

Wiosna 2024, nr 1

Zamów

#WięźCytuje. Prof. Friszke: Odbudowa Polski po Kaczyńskim będzie trudniejsza niż w 1989 roku

Prof. Andrzej Friszke. Fot. Adam Walanus / adamwalanus.pl

Gdy władza ma tylko jedną ofertę – aby się jej kłaniać i milczeć – oznacza to zimną wojnę domową – mówi prof. Andrzej Friszke w rozmowie z „Newsweek Polska”.

Z prof. Andrzejem Friszkem, redaktorem działu historycznego kwartalnika „Więź”, rozmawia Aleksandra Pawlicka. Wywiad ukazał się 6 sierpnia w „Newsweeku”. Cytujemy wybrane fragmenty:

Mamy zablokowanie Sejmu, który jest ciągiem technologicznym pisowskiego ustawodawstwa, a nie miejscem debaty, szukania kompromisu, prezentowania odmiennych stanowisk. Rządzący nie próbują nawet udawać szacunku dla oponentów, lekceważą jakość ustaw, demonstrują przemoc symboliczną.

PiS powiela schematy przedwojennej sanacji i PRL. Przejęło zasady usytuowania głównego ośrodka władzy w partyjnym centrum, poza konstytucyjnymi organami. I dąży do upartyjnienia wszystkiego.

Bez niezależnych od władzy sądów nie ma wolności.

Za PiS Kościół dramatycznie odmienił swoje oblicze. Milczy, gdy demontuje się państwo prawa, a wielu pod wpływem Radia Maryja opowiada się po fundamentalistycznej stronie negującej pluralistyczne państwo. Pewnie część hierarchów i księży uznała, że dominacja niby-katolickiego ugrupowania, jakim jest PiS, zapewni rekatolicyzację Polski. Przymusem, co jest oczywiście naiwnością. Kościół słono za to płaci, bo już pozbawia się roli mediatora i autorytetu. Półtora roku temu na spotkaniu z grupą działaczy KIK, na które zaproszono wiceszefa partii rządzącej Adama Lipińskiego, pytaliśmy o szanse dialogu. Lipiński odparł: żadnego dialogu, żadnych kompromisów.

Wesprzyj Więź

Gdy władza ma tylko jedną ofertę – aby się jej kłaniać i milczeć – oznacza to zimną wojnę domową. A skoro wojna, to wszystko jest możliwe. Obawiam się, że to się może skończyć rozlewem krwi. Rosną straszne emocje, dostaję komentarze na Facebooku o treści „będziesz wisiał”.

Odbudowa Polski po rządach Jarosława Kaczyńskiego będzie trudniejsza niż ta, którą rozpoczęliśmy w 1989 roku. Jako społeczeństwo nie byliśmy aż tak strasznie podzieleni, nie było aż takiej nieufności i – niestety – nienawiści.

Wyb. DJ

Podziel się

Wiadomość

Dostosowując się do tonacji powyższej wypowiedzi napiszę, że ja nie chcę żadnej odbudowy, tylko nowej Polski. Jak złym państwem była III RP świadczy jej łatwy upadek. Bo miała za małą bazę społeczną, nie bez przyczyny zbyt mała część społeczeństwa broni “państwa prawa” dla zamożnych i ustosunkowanych (patrz krytyka wymiaru sprawiedliwości Ewy Łętowskiej), nie identyfikowała się z nim. Oczywiście, nie wszystkie rozwiązania III RP są do zaorania, może nawet mniejszość, ale wystarczająco dużo, by mówić o nowym państwie. Nie będzie go jednak bez dialogu obejmującego masę krytyczną całego społeczeństwa, dziś także popierającego zmiany. Wypowiedzi prof.Friszke są anty dialogiczne, bo wykraczają poza krytykę aktualnej władzy, zawężają bazę społeczną “odbudowy”, są więc antyskuteczne. Natomiast zgadzam się z oceną postawy Kościoła.

Zgadzam się, nie może być mowy o restauracji. Elity III RP muszą wyciągnąć naukę z tego, co się stało, i wysłuchać się w to, o czym się mówi w społeczeństwie polskim i globalnym. Demokracja zachodnia wymaga zmian, podobnie jak system i polityka gospodarcza.

Na szczęście – bo w tym nadzieja – nie tylko jakieś elity muszą wyciągnąć naukę z tego co się stało. I o czym głośno mówi społeczeństwo niepodatne na polityczne przekupstwo. Tylko naprawdę ślepi mogli by nie zauważyć powszechnego kłamstwa w przestrzeni publicznej, bezczelnej politykę lokowania Misiewiczów na stanowiskach decyzyjnych, ordynarnego lekceważenia podstaw prawa państwa demokratycznego. Tak, obecnie zdemolowana demokracja oparta na ideologii zakłamania, nepotyzmu (skala!) i arogancji, zdecydowanie wymaga zmian.

Polska wykorzystała szansę pokojowej transformacji według zasad ustalonych przy Okrągłym Stole. Gospodarka rozwinęła się imponująco, dzięki przedsiębiorczości Polaków, tych z nomenklatury PRL i tych którzy uwierzyli w swoje siły. Nie zapominajmy też o 100 mld euro transferu netto do Polski, na które złożyli się obywatele bogatych krajów EU, czyli tam gdzie na emeryturę idzie się w wieku 67 lat i gdzie ponad 70% kobiet jest aktywnych zawodowo. I teraz cały ten wysiłek może zostać zmarnowany. Gorze nam się stało