Wiosna 2024, nr 1

Zamów

Polacy – gapie Zagłady

Żydzi sprzątają na warszawskiej ulicy w czasie drugiej wojny światowej. Widoczni również policjanci niemieccy. Fot. Ministerstwo Informacji i Dokumentacji rządu RP na emigracji / NAC

Wątły parawan ze Sprawiedliwych wśród Narodów Świata nie jest w stanie zasłonić ogromu podłości i zła, które dotknęło Żydów ze strony ich polskich sąsiadów.

Trzeba poważnie potraktować komentarz prof. Jana Grabowskiego, iż prawda o postawach Polaków wobec Żydów w czasie niemieckiej okupacji nie podlega negocjacjom. Zgadzam się z tym całkowicie i uważam, że wątły parawan ze Sprawiedliwych nie jest w stanie zasłonić ogromu podłości i zła, które dotknęło Żydów ze strony ich polskich sąsiadów.

Warto pamiętać, że mimo niemieckiej opresji, okupacyjnych przepisów i terroru kwestia postaw wobec Żydów pozostawała w obszarze wolnej woli i indywidualnej decyzji pojedynczego Polaka. Można było narażać swoje życie i ratować ich ze świadomością grożących konsekwencji – i ten bohaterski wybór nielicznych stanowi wciąż wygodne alibi dla pozostałych. Można było nie robić nic – co oznaczało po prostu stanie pod krzyżem czy wokół stosu, bycie gapiem i świadkiem cudzej męki, bycie „osobą, która nie jest aktywnie zaangażowana w sytuację, w której ktoś inny potrzebuje pomocy”, jak definiuje „gapia” Petruska Clarkson. Można było także na wiele rozmaitych sposobów wykorzystywać położenie Żydów, szkodzić im, a w końcu – denuncjować i mordować.

Tych, którzy wydawali Żydów było o wiele więcej niż tych, którzy im pomagali

Jestem przekonana, że tych, którzy szkodzili i wydawali było o wiele więcej niż tych, którzy współczuli i pomagali. A ci „obojętni” – którzy stali i tylko się gapili – także współtworzyli atmosferę, w której możliwe było poniżanie, upokarzanie, wyzyskiwanie i uśmiercanie Żydów.

Gapie nie są niewinni – zasadne jest bowiem pytanie, czy ich bezczynność i bierność nie stawała się przyzwoleniem dla sprawców zła? Czy ci Polacy, którzy bezwstydnie wydawali lub bez żadnych hamulców i niemal publicznie mordowali Żydów, mogliby tak czynić, gdyby nie milcząca akceptacja i bierne przyzwolenie otaczających ich gapiów? Istotne wydaje się w tym kontekście sformułowanie Zygmunta Baumana:

„Powstrzymanie się od działania jest niewiele mniej brzemienne w skutki niż działanie. Brak oporu ze strony gapiów może w większym stopniu czynić ich odpowiedzialnymi za złe czyny niż obecność ludzi o złych intencjach”.

To mocne słowa i bezkompromisowa diagnoza winy gapia – jego bierności, zaniechania – która wydaje mi się trafna w odniesieniu do Polaków jako gapiów Zagłady. Jak podkreślaliśmy w naszych książkach, rola gapia czy świadka w ostatniej fazie eksterminacji Żydów stała się kluczowa z punktu widzenia osób poszukujących ratunku.

Wychodząc z roli biernego gapia i działając, Polacy brali na siebie odpowiedzialność za życie Żydow – mogli pomagać i ratować, przemilczeć ich ukrytą obecność albo donieść o niej, a także zaprowadzić ich do Niemców lub sami pozbawiać Żydów życia. Wszystko to były wolne wybory jednostki ludzkiej – oczywiście kierowanej strachem, chciwością, litością lub współczuciem – niemniej decyzja pozostawała autonomiczna. Ze strachu można, ale nie trzeba było wydawać. Wydając czy mordując Żydów, gapie stawali się sprawcami zła i jednocześnie niemieckimi kolaborantami, współpracującymi z nimi w dziele Zagłady.

Zakaz pomocy Żydom nie oznaczał przymusu ich wydawania

I choć Polacy nie byli wolni od strachu, to byli – w sensie duchowej wolności jednostki ludzkiej – wolni do dokonania każdego wyboru i podjęcia różnych działań. Przecież strach nie musiał skutkować wydawaniem, ze strachu można było po prostu odmówić pomocy. Za odmowę pomocy nie groziły żadne kary. Odmowa była także całkowicie zrozumiała dla Żydów, którzy zdawali sobie doskonale sprawę z tego, że stanowią dla innych śmiertelne zagrożenie. Wspominając odmowę pomocy ze strony znajomej, Stefania Szochur zanotowała: „Nie mam do niej żalu. Każdy ma prawo do strachu, a ja przecież jestem jak wyrok śmierci. Czy mam prawo chcieć ratować swoje życie za cenę innego życia? Czy mam prawo narażać ludzi lub całe rodziny?”. Podobne wątpliwości moralne zapewne powodowały, że wielu Żydów nie szukało w ogóle ratunku, nie chcąc narażać swoich znajomych czy przyjaciół – zwłaszcza przyjaciół.

Wesprzyj Więź

Odmowa pomocy to jeden z możliwych wyborów, zakaz pomocy – choć pod groźbą kary śmierci – nie oznaczał przecież przymusu wydawania. A jednak wydawano i mordowano, a gapie stawali się bezwzględni i okrutni, jakby ślepi i głusi na cierpienie Drugiego. I choć nie poczuwali się do winy, część z nich poniosła odpowiedzialność karną za swoje czyny. Nie poczuwali się do winy, tym bardziej do winy moralnej – czyli według Karla Jaspersa takiej, której są świadomi ci, którzy popełniają zły czyn – ponieważ nie uważali, że popełnili coś złego. Podobnie uważają tak i dzisiaj niektórzy Polacy: że nie stało się nic złego.

Ja jednak wierzę Jaspersowi, kiedy twierdzi że istnieje ponadto wina metafizyczna, która rozciąga się poza „moralnie uzasadniony obowiązek” i wynika z działań człowieka (lub zaniechania działania), które spowodowało ludzkie cierpienie. W sensie metafizycznym jesteśmy winni zawsze, ponieważ międzyludzka solidarność jest absolutnym fundamentem moralności i nawet jeśli nie ma powiązań między naszym działaniem a cierpieniem Innego – nie zmienia to, jak chce Levinas, bezwarunkowej wzajemnej międzyludzkiej odpowiedzialności.

Fragment tekstu, który ukazał się w miesięczniku „Więź” nr 8-9/2011.

Podziel się

2
1
Wiadomość

Ja mam takie proste pytanie:
Ilu ludzi uratowali Polacy w czasie II wojny światowej?
Nie chodzi mi tu o polskich żołnierzy, wyzwalających obozy koncentracyjne albo o AK-owców rozbijających transporty więźniów, ale o to, ilu ludzi ocalili Polacy – cywile, w czasach hitlerowskiej okupacji, na obszarze okupowanej Polski.

Amerykański historyk, Richard Lukas, w książce “Zapomniany Holocaust”:
“Polacy ze wszystkich grup społecznych udzielali pomocy prześladowanym Żydom; żywność, schronienie i fałszywe dokumenty należały do najczęstszych jej form. Biorąc pod uwagę skrajne barbarzyństwo niemieckich rządów w Polsce i ciągłe prześladowania Polaków, jest faktem godnym podkreślenia, że tak wielu Polaków było zaangażowanych w to dzieło. Dziwić może nie to, jak mało, lecz jak wielu Żydów uratowano w Polsce podczas tych lat.”
Richard Lukas cytuje w książce wypowiedzi Emmanuela Ringelbluma (kronikarza getta warszawskiego i historyka żydowskiego), który wyraża słowa najwyższego uznania dla pomocy ze strony Polaków. Wystarczy poczytaj jego zapiski czy zapiski Adama Czerniakowa (kierującego warszawskim Judenratem.
Uratowani przez “Żegotę” – jedyną państwową (Polskiego Państwa Podziemnego) organizację zajmującą się ratowaniem Żydów w okupowanej przez Niemców Europie – uratowała 50 tysięcy Żydów – ok. połowę polskich Żydów, którzy przeżyli.
Natomiast Richard Lukas pisze: “Większość Żydów, którzy przeżyli niemiecką okupację w Polsce, uratowana została przez Polaków niezwiązanych z Żegotą. Najnowsze dane na temat liczby ocalonych obejmują od 40-50 tysięcy do 100-120 tysięcy, chociaż jeden z raportów polskiego podziemia mówił o 200 tysiącach. […] Władysław Zarski-Zajdler oświadczył, że w pewnym momencie niemieckiej okupacji aż 450 tysięcy Żydów chroniło się przy polskich rodzinach, chociaż nie wszyscy z nich przetrwali wojnę. Ocenia się, że w samej Warszawie w latach 1942-1944 ukrywało się 15-30 tysięcy Żydów, z czego 4 tysiące korzystało z pomocy Żegoty”. Pracownicy Żegoty chlubili się udzieleniem pomocy około 40-50 tysiącom Żydów w Polsce”.
Trzeba tu wyraźnie powiedzieć, że liczba Polaków “sprawiedliwych wśród narodów świata” nie świadczy wcale o prawdziwej liczbie Polaków udzielających pomocy. Przyjęte przez Yad Vashem kryterium to uniemożliwia, bo ‘sprawiedliwym’ można zostać tylko wtedy, kiedy Żyd, któremu się pomagało przeżył wojnę. Ten, kto nie przeżył nie mógł zaświadczyć o udzielonej mu pomocy, a potwierdzenie z innego źródła dla Yad Vashem się nie liczy. A w Polsce ginęli i Żydzi i Polacy.

Pytanie w drugą stronę: ilu Polaków uratowaliby Żydzi, gdyby Polacy byli w analogicznej sytuacji? Bo ja nie mam wątpliwości, że znacznie, znacznie mniej niż Polacy uratowali Żydów, o ile w ogóle kogokolwiek

Proponuje najpierw zrobić samemu rachunek sumienia. Daesh jeszcze nie skończyło mordować Jazydów. Turcja morduje Kurdów. Indonezja Papuasów. Pakistan Beludżów. Birma Rohinya. Itp, itd, etc. Żyjemy w globalnej wiosce, więc wszyscy jesteśmy gapiami. Co zrobiłaś Barbaro w tych sprawach? Jakiś protest? Nagłośnienie sprawy? Zbiórka pieniędzy dla ofiar? To nie wymaga takiego zaangażowania i ryzyka co pomoc w ucieczce, czy ukrycie. I nie grozi za to żadna kara. Co zrobiłaś, co daje Ci prawo do sięgnięcia po ten kamień?

Czym innym jest reakcja na informację o tym, że morduje się w Birmie, czym innym zaś wiedza o tym, że mordują na mojej ulicy a potem grabież przepoconych ubrań i podartych kołder z mieszkań wymordowanych…

To prawda, reakcja na mord w Birmie, jak napisał Boruta, nie wymaga wiele wysiłku. Reakcja na mordowanie Żydów na ulicy w czasie wojny spowodowała by smierc osoby protestującej i nie pomogła mordowanym Żydom.

– Wymyśliliśmy historię Polski jako kraju tolerancyjnego, otwartego, jako kraju, który nie splamił się niczym złym w stosunku do swoich mniejszości. Tymczasem robiliśmy straszne rzeczy jako kolonizatorzy, większość narodowa, która tłumiła mniejszość, jako właściciele niewolników czy mordercy Żydów – powiedziała w programie “Minęła dwudziesta” w TVP Info Olga Tokarczuk, tegoroczna laureatka Literackiej Nagrody Nike.

http://wiadomosci.wp.pl/kat,1342,title,Olga-Tokarczuk-robilismy-straszne-rzeczy-jako-mordercy-Zydow,wid,17895476,martykul.html

Ilu zginęło Polaków, a ilu Żydów? Co groziło za ukrywanie, albo nawet PODANIE CHLEBA ze strony niemieckiego okupanta? Ilu Polaków pomagało w ratowaniu pojedynczego Żyda? Pamięta Pan wspomnienia Władysława Szpilmana?

Zło jest złem. Prawdę należy ujawnić do dna i do bólu bo tego wymaga uczciwość. Ale my, współcześnie nie zostaliśmy poddani takiej próbie, jak ówcześni Polacy, a strach potrafi z człowieka wydobyć to co najgorsze, co nigdy nie by się nie ujawniło, więc osądzajmy ostrożnie. Jak czuł się człowiek widząc mordowanych za ukrywanie Żydów sąsiadów, gdy sam też ukrywał w swoim rodzinnym domu? Czy ci ,,gapie” nie są przypadkiem również ofiarami systemu, który wielu zwykłych ludzi zniszczył moralnie? Obyśmy nigdy nie musieli dokonywać takich wyborów o których dziś rozmawiamy, czytamy i piszemy syci, w cieple i zaciszu. Myślę, że prawdę można odkrywać zarówno bez przybierania pozy bohaterów, jak i wkładania worów pokutnych.

Najpierw zadbajmy o nasze dobre imię, a nie o miano jakichś zbrodniarzy i zwyrodnialców. Kiedy będziemy mieli już to, co się nam należy, wtedy możemy rozpatrywać indywidualne kwestie ewentualnych łajdactw, ale nie zanim osiągniemy słuszny nam status.

#reparationsforPoland

Barbara Engelking (która nie jest historykiem) bierze się za pisanie historii Polaków w czasie wojny według sowieckiej modły. To Sowietom zależało, żeby przyprawiać Polakom gębę antysemitów, aby usprawiedliwić okupację Polski. Do tego bez żenady powołuje się na żydowskiego historyka Jana Grabowskiego, który usłyszał zarzuty prokuratorskie, bo nie jest w stanie udowodnić swoich dzikich, bezpodstawnych, zniesławiających Polaków oskarżeń. Pani Engelking nie wie o tym, że eksterminacja do końca 1941 dotknęła przede wszystkim Polaków (począwszy od polskiej inteligencji) i dopiero po konferencji w Wannsee Niemcy przystąpili do masowej eksterminacji Żydów zgromadzonych w gettach. W Polsce nie było ‘instytucji’ “gapia Zagłady”, bo wszyscy byli zagrożeni śmiercią i wszyscy dostawali marne racje żywnościowe niepozwalające na wyżywienie rodziny, a co dopiero dodatkowe osoby.
Amerykański historyk Richard Lukas jest przeciwnego do pani Engelking zdania. Twierdzi on, że w warunkach, w jakich znaleźli się Polacy, należy dziwić się, że tak wielu Żydów uratowali… a nie że tak mało. W książce “Zapomniany Holocaust” Lukas pisze, co następuje:
“Brak precyzyjnych danych co do liczby polskich kolaborantów w czasie okupacji, ale nie wydaje się żeby liczba ta stanowiła poważny odsetek całego społeczeństwa. Emmanuel Ringelblum, kronikarz getta warszawskiego i historyk żydowski, który przeżył tamten okres, stwierdził, że denuncjacji i zawiadamiania władz dopuszczali się przeważnie volksdeutsche, uważani przez zdecydowaną większość Polaków za zdrajców. Na podstawie jednego z raportów dowiadujemy się, że w okresie od stycznia 1943 do czerwca 1944 roku władze podziemne wydały 2015 wyroków śmierci na donosicieli i kolaborantów. Powojenne statystyki Centralnej Żydowskiej Komisji Historycznej [późniejszego Żydowskiego Instytutu Historycznego] wskazują, że zaledwie 7 tysięcy spośród liczącej ponad 20 milionów etnicznie polskiej ludności kolaborowało z Niemcami”.
Barbara Engelking nawet się nie zająknie o współpracy z Niemcami Żydów (w obozach, gettach i poza nimi. Chodzi np. o Jedenraty i policję żydowską.

Głupi, podły artykuł, zacznijmy od tego, kto zabijał fizycznie Żydów? Niemcy! Polacy byli mordowani za ratowane Żydów. Co żałosna treść, w której to autor pisze o swoich przekonaniach, na których buduje twierdzenia, oraz “prawdy”. Więcej pokory i szacunku, dla Polaków, którzy narażając życie swoich rodzin ratowali Żydów. Jedyni na świecie!

Czy ktoś wie ile Polaków zginęło w czasie wojny? Nie nikt nie wie.
Wiadomo tylko że zaginęło 11 mln.
Czy ktoś się tym przejmuje? Nie nikt.
Skoro przez 70 lat nikt nie zainteresował się, ani nie spisał ofiar polskich, to wybijmy sobie z głowy, że kiedykolwiek poznamy fakty o tamtych czasach. Tym bardziej wybijmy sobie z głowy, że zrobią to np. psycholodzy, albo dziennikarze, albo propagandyści.
….
P. Engelking jest psychologiem z wykształcenia, w dziedzinie historii żadnym autorytetem.
Zadziwia, że Więzi szerzy taką propagandę.
To nie pierwszy raz, że Więzi to robi, już wcześniej nagabywali Polakom migrantów. Ciekawi mnie czy utrzymujecie u siebie migrantów w laboratorium.
Dalej, czym zajmowali się w czasie wojny wasi przodkowie. Konkretni ludzie? Co np. robił ojciec, dziadek p. psycholog? Ilu Polaków, Ukrainców, czy innych ludzi uratował.
I na koniec. Przyjmuje się, że Polaków zginęło ok 3mln, tak jak Żydów.
Dlaczego Polacy nazywani są sprawcami, a Żydzi holokaustem?
https://www.youtube.com/watch?time_continue=1&v=mHrW8xy24do

Niemcy wymordowali 6 milionów Polaków tylko dlatego że byli wyznawcami religii mojżeszowej Z punktu widzenia ekonomicznego chodziło im o pozbawienie Polski bardzo pracowitej części społeczeństwa mogącej w przyszłości bogacić ją gospodarczo

większość z nich to była biedota, żadni pracowici ludzie – jako całość populacji. Niewielu bogatych żydów zajęło się pracą, która mogła by bogacić gospodarczo Polskę. Zajmowali się głównie handlem, a fabrykanci ( np. Łódzcy) wykorzystywali ciężką pracę Polaków, płacąc im marne pieniądze. Ci bogaci wykorzystywali również swoich pobratymców w swoich interesach, wcale im więcej nie płacąc. Dlatego polscy Żydzi to była głównie biedota. Biedniejsi byli tylko w carskiej Rosji.Natomiast drobni handlarze w mniejszych miejscowościach rugowała polski handel, dumpingując ceny aż polski handlowiec upadł. Wiem to od świadków tamtych czasów. Pożyczali pieniądze na wysoki procent Polakom i z tego żyli.Jakby było tak jak Pan pisze, że te 6 mln czyli aż 1/7 populacji była bardziej pracowita niż etniczni Polacy, to już przed wojną byli byli byśmy krainą miodem i mlekiem płynącą.

Więź popiera rasizm?
P. Engelking na pewno głosi rasizm, czyli wyższość rasy Żydowskiej nad Polską

https://www.youtube.com/watch?time_continue=16&v=Tyyi-NimsJ

Monika Olejnik: Czym różniła się śmierć Polaków od Żydów?
Barbara Engelking: “Dla Polaków, śmierć to była kwestia biologiczna,
a dla Żydów to była tragedia”.

Ps.
Poczytaj więcej o P. Engelking:
http://yelita.pl/artykuly/art/engelking-boni

Dlaczego tak bardzo nienawidzi pani Polaków i Polski?! To co pani pisze, to się tylko pani wydaje, czy jest oparte na faktach? Czyżby Żydzi bez antysemityzmu nie byli w stanie żyć? Czy to jest dla was podstawa waszej egzystencji? Czy knucie i oskarżanie wszystkich o wszystko jest wasza domena? A co z żydami, którzy sieja i propagują nienawiść do Żydów? Proszę o odpowiedz

“Jestem przekonana, że tych, którzy szkodzili i wydawali było o wiele więcej niż tych, którzy współczuli i pomagali. A ci „obojętni” – którzy stali i tylko się gapili – także współtworzyli atmosferę, w której możliwe było poniżanie, upokarzanie, wyzyskiwanie i uśmiercanie Żydów.”
Hańba. Kłamstwo, nawet nie wytrzymuje z danymi Yad Vaschem w Jerozolimie. Artykuł “poniżej pasa”, niegodny polskiego pisma (polskiego?!!!!!!!!!!!!!)

Lata mi co Engelking ma do powiedzenia. Typowy przykład lewactwa tj. zbrukać wszystko, zrobić ze wszystkiego chlew. To robi Urban, robi Gazwyborcza, Gross, Grabowski, Kosiński i inne łajdaki a my się na to łapiemy i się tłumaczymy. Przykładem niech będzie Tuwim w swoim “Pocałujcie mnie w dupę”.
Potem napisał “W Poroninie”. Gdyby napisał wiersz o Stalinie lub Bermanie by go pocałowali w dupę za życia tych schizów.

Artykuł to manipulacja.
Myślałem że gapie to byli ludzie, którym los żydów był totalnie obojętny.
Ale z tekstu wynika że “gapie” wydawali żydów.
To jak to w końcu jest?
A co z 200 tys. Polaków bestialsko zamordowanych na Wołyniu?
Im też nikt specjalnie nie pomagał, poza 27 Wołyńską Dywizją AK, serbskim czetnikiem, pewnymi oddzialami Armii Czerwonej czy nawet i Niemcami, dozbrajając lokalne oddziały samoobrony.
Działo się to w tym samym czasie, kiedy Żegota i PPP ścigały potencjalnych i prawdziwych szmalcowników.

Spotkałam kiedyś na studiach w Łodzi na WPiA, studentów z IZRAELA i oni żydów zamordowanych podczas drugiej wojny światowej, swoich współbraci, nazywali “brykietem”, jak te wkłady do kominków! (sic!) mając przy okazji pretensje do Polaków, że w ogóle pomagaliśmy ich ratować, przed niemieckim holocaustem,. Rozumiem, że pani Engelking reprezentuje ten sam poziom głupoty?;(

Moi Dziadkowie ukrywali Żyda z Warszawy, ryzykowali życiem swoim i swoich dzieci ( min mojej mamy), podobnie postępowało kilkanaście rodzin z tej miejscowości. Ukrywany przeżył wojnę, wielokrotnie potem odwiedzał Dziadków.
Pytałem Babcię dlaczego to robili, tak ryzykowali? Tylko się uśmiechała i mówiła “No jak można było nie pomóc człowiekowi”. I jednocześnie była , wg Pani nazewnictwa : “biernym gapiem” kiedy widziała egzekucję innego ukrywanego Żyda, wraz z rodziną która go ukrywała…
Nie ma ich na liście Sprawiedliwych, nikt tego nie dokumentował po wojnie, a teraz już nie ma świadków. Takich sytuacji było wiele, Pani o nich nie chce wiedzieć, to przykre

Barbara Engelking szerzy żydowski szowinizm, twierdząc, że kążdy Polak miał obowiązek poświęcić nie tylko swoje życie, ale życie najbliższych, abu uratować przedsatawiciela Narodu Wybranego, który był równie lojalny wobec Poslkiego Narodu przed wojną, jak i po wojnie.

“Jestem przekonana, że tych, którzy szkodzili i wydawali było o wiele więcej niż tych, którzy współczuli i pomagali.”

Pani “przekonania” nie poparte żadną merytoryczną argumentacją powodują, że Pani wypociny są niewiele wartym intelektualnym bełkotem.

Kiedy za pisanie historii bieże sie psycholog i to na dodatek nienawidzący narodu pośród którego żyje, efekt jest taki jak powyzej. Ja rozumiem, ze z żydowskiego punktu widzenia my Polacy zapłacilismy za małą daninę krwi w czasie okupacji (tylko 17% pupulacji) i że dla ratowania Żydow winniśmy poświecic się do ostatniego Polaka. Ciekawe czy p. Engelking ryzykowałaby zyciem swoim i swojej rodziny dla ratowania innych?

“Jestem przekonana, że tych, którzy szkodzili i wydawali było o wiele więcej niż tych, którzy współczuli i pomagali.”
Myslałem, że jak ma się tytuł naukowy, to wypada pisać o faktach i badaniach, a nie przekonaniach.

Pani Engelking kłamie. Po pierwsze niemcy wydali nie tylko zakaz pomocy Żydom. Każdy, kto wiedział, a nie doniósł był także karany.Po drugie Polacy nie byli gapiami tylko sterroryzowanym społeczeństwem. Oczyma wyobraźni widzę panią Engelking jak ratuje mordowanych zakładników będąc sama zakładnikiem. Po trzecie nikt nie ma prawa wymagać, aby za niego poświęcił życie swoje i bliskich. Po czwarte – historia rodzinna : mój teść opowiadał, że tylko dwa razy widział łzy w oczach ojca, twardego chłopa z Podlasia. Pierwszy raz, gdy do ich domu wszedł nagle niemiecki zarządca, a ojciec teścia nie zdjął wystarczająco szybko czapki i zarządca uderzył go w twarz. Tylko w obawie o konsekwencje wobec rodziny nie zrobił porządku ze szwabem. Zrobili to później partyzanci – z objazdu okolicy wróciła sama bryczka bez tego, jak go nazywali “czarnego piotrusia”. Drugi raz ojciec teścia nie tylko miał łzy w oczach, ale płakał, po tym jak wrócił do domu, gdy został wyznaczony, jak inni chłopi, do przewozu własnym wozem (pani Engelking oczywiście by bohatersko odmówiła) Żydów z getta w Zambrowie. Tak, że byłoby lepiej gdyby pani Engelking-Boni napisała najpierw jakąś pracę o tym jak jej mąż był kapusiem, ale nikomu nie szkodził.