rE-medium | Tygodnik Powszechny

Wiosna 2024, nr 1

Zamów

Efektowne stulecie odzyskania niepodległości. Nie w Polsce, na Litwie

Fragment odnalezionego Aktu Niepodległości Litwy

Ta wiadomość obiegła wszystkie najważniejsze serwisy informacyjne na Litwie. A potem media zagraniczne.

Z reguły portale internetowe o odkryciach archiwalnych dokumentów informują jedynie w dziale ciekawostek. Rzadko jednak odkrycie dotyczy aktu o fundamentalnym znaczeniu dla istnienia państwa. A tak było w tym przypadku.

W miniony czwartek, 29 marca, litewskie portale podały sensacyjną wiadomość o odnalezieniu oryginału Aktu Niepodległości z 16 lutego 1918 roku. Dokument został odnaleziony w archiwum Ministerstwa Spraw Zagranicznych Niemiec w Berlinie. Odkrywcą okazał się politolog i chemik z Uniwersytetu Witolda Wielkiego w Kownie prof. Liūdas Mažylis.

O miejscu przechowywania dokumentu nie było wiadomo od czasu II wojny światowej. Do 1940 roku znajdował się on w archiwum prezydenckim w Kownie. Po aneksji kraju przez Związek Sowiecki w czerwcu 1940 roku został prawdopodobnie wywieziony na Zachód przez prezydenta Antanasa Smetonę. W jaki sposób trafił do niemieckiego archiwum – nie wiadomo.

Zakazane święto

Odnalezienie aktu akurat w tym momencie ma dla Litwinów szczególne znaczenie. W przyszłym roku będą obchodzić 100-lecie odzyskania niepodległości. 16 lutego 1918 roku zebrani w okupowanym przez Niemców Wilnie członkowie litewskiej Taryby (Rady) podjęli decyzję o proklamacji niepodległego państwa. Z oczywistych powodów była to wówczas jedynie deklaracja – terytorium Litwy było okupowane, trwały działania wojenne. Taryba potwierdziła jednak w ten sposób wolę odbudowy państwa, dawała również sygnał Polakom, że Litwa nie rezygnuje ze swych praw do Wilna.

W okresie międzywojennym w dniu 16 lutego ustanowiono święto państwowe (Dzień Odrodzenia), które stało się okazją do patriotycznych manifestacji, poprzez które kształtowano tożsamość młodego państwa. Po aneksji w 1940 roku i ponownym wkroczeniu Sowietów cztery lata później 16 lutego stał się świętem zakazanym. Powrót do jego obchodzenia stał się możliwy dopiero po ponownym odzyskaniu niepodległości w 1990 roku. Odrodzone państwo litewskie wprost nawiązywało do przedwojennej, „pierwszej” Republiki Litewskiej.

Dom Sygnatariuszy w Wilnie
Dom Sygnatariuszy w Wilnie. Fot. Julius / Wikipedia

Dziś przy ul. Zamkowej (Pilies gatvė) w Wilnie można zwiedzać Muzeum – Dom Sygnatariuszy, w którym członkowie Taryby podpisali Akt 16 lutego. W muzeum, gdzie zwiedzający oprowadzani są także po angielsku i rosyjsku, można dowiedzieć się nie tylko o litewskiej drodze do niepodległości, okolicznościach uchwalenia Aktu 16 lutego, ale także o dyplomatycznych staraniach Litwinów o uznanie na arenie międzynarodowej.

Politycy, którzy tego dnia złożyli swoje podpisy pod deklaracją, cieszą się dziś szczególnym statusem na Litwie. Są narodowymi bohaterami, ojcami niepodległości. Przewodniczący Taryby Jonas Basanavičius w działalność społeczną był zaangażowany od lat 80. XIX wieku. Dziś jest nazywany „Patriarchą Narodu”. Oprócz niego w radzie zasiadli przedstawiciele różnych stronnictw i nurtów politycznych, od lewicy do prawicy, byli także duchowni oraz jeden Polak – Stanisław Narutowicz, brat Gabriela, pierwszego prezydenta RP.

Po odzyskaniu niepodległości różnie potoczyły się losy sygnatariuszy, wpłynęły na nie zawirowania polityczne na Litwie, a także sytuacja międzynarodowa. Stanisław Narutowicz, rozgoryczony konfliktem polsko-litewskim wycofał się z życia politycznego i w 1932 roku popełnił w Kownie samobójstwo. Jonas Basanavičius pozostał w Wilnie, które w 1920 roku zostało zajęte przez Polaków. Tam też zmarł, dokładnie w dziewiątą rocznicę uchwalenia Aktu 16 lutego. Na życie polityczne przedwojennej Litwy najmocniej wpłynął inny z sygnatariuszy – Antanas Smetona, który w grudniu 1926 roku w wyniku przewrotu wojskowego objął dyktatorską władzę. Funkcję prezydenta sprawował aż do sowieckiej aneksji.

Pomnik „Patriarchy”

Zaplanowane na przyszły rok obchody 100-lecia odzyskania niepodległości mają przypomnieć Litwinom o „ojcach-założycielach” państwa. Z tej okazji w Wilnie ma zostać odsłonięty pomnik Basanavičiusa. Miałby on stanąć na placu u zbiegu ulic Subocz (Subačiaus) i Ostrobramskiej (Aušros Vartų) – obecnie użytkowanym jako parking – naprzeciwko budynku Litewskiej Filharmonii Narodowej, gdzie w 1905 roku odbył się pod przewodnictwem „Patriarchy” Sejm Wileński, który wysunął postulat politycznej autonomii dla Litwy.

Nadal nie wiadomo jednak, czy pomnik rzeczywiście powstanie. Ogłoszony przez władze Wilna konkurs wzbudził liczne kontrowersje. Krytykowano niski poziom nadesłanych prac, wiele propozycji oceniano jako abstrakcyjne i niezrozumiałe. Ostatecznie wygrała „konserwatywna” propozycja przedstawiająca kroczącego Basanavičiusa, opierającego się o laskę.

Jonas Basanavičius
Jonas Basanavičius

Przygotowaniom do obchodów towarzyszą też inne wydarzenia: litewska telewizja publiczna LRT od października do stycznia nadawała zrealizowany specjalnie na tę okazję serial fabularny „Laisvės kaina. Savanoriai” („Cena wolności. Ochotnicy”) poświęcony Litwinom, którzy po 1918 roku zaangażowali się w obronę młodego państwa. Obok bohaterów fabularnych pojawiają się w nim autentyczne postacie historyczne: Basanavičius czy Smetona.

Nie dziwi, że w tej atmosferze oczekiwano również na odnalezienie oryginału Aktu 16 lutego. Litewski koncern MG Baltic zaoferował milion euro nagrody znalazcy dokumentu, pod warunkiem, że zostanie on przekazany „Państwu Litewskiemu”. Nad miejscem, w którym mógłby się on znajdować od lat dyskutowali litewscy historycy. Znalezisko dokonane przez prof. Mažylisa zaskoczyło wszystkich.

Mažylis, który nigdy wcześniej nie zajmował się badaniami archiwalnymi, tłumaczy dziś, że znalezienie Aktu było proste: naukowiec domyślał się, że może on znajdować się w niemieckich archiwach. – Nie było żadnych specjalnych ograniczeń dostępu do archiwum niemieckiego. Wysłałem list elektroniczny z informacją, jaki okres mnie interesuje i otrzymałem listę plików archiwalnych, które mogą mnie zainteresować. Poszukiwania trwały tylko dwa dni – tłumaczył w mediach Mažylis.

Wesprzyj Więź

Od kilku dni na Litwie trwa prawdziwy festiwal Mažylisa, dotychczas praktycznie anonimowego naukowca. Znalazcę, którego w mediach społecznościowych Litwini zaczęli przedstawiać w roli Indiany Jonesa i Sherlocka Holmesa, powitano w piątek na wileńskim lotnisku niczym gwiazdę sportu powracającą z Igrzysk Olimpijskich ze złotym medalem. Rektor Uniwersytetu Witolda Wielkiego zapowiedział przyznanie mu doktoratu honoris causa. Mažylis zdążył się spotkać z premierem Sauliusem Skvernelisem, został także podjęty przez prezydent Dalię Grybauskaitė, której zaprezentował kopię dokumentu.

Nikt na Litwie nie ma wątpliwości, że oryginał powinien trafić – najlepiej na stałe – do Wilna. Na razie trwają zabiegi dyplomatyczne mające na celu ustalenie prawnych uwarunkowań przekazania Aktu przez stronę niemiecką. Ze strony Auswärtiges Amt płyną w tej sprawie pozytywne sygnały, o możliwości udostępnienia dokumentu rozmawiali w piątek szefowie dyplomacji obu krajów Linas Linkevičius i Sigmar Gabriel.

Do wyjaśnienia pozostaje także to, do kogo trafi milion euro obiecany przez koncern MG Baltic. Przedstawiciele przedsiębiorstwa podtrzymują wolę przyznania nagrody. Ale profesor Mažylis już zadeklarował, że nie zamierza jej przyjąć.

Podziel się

Wiadomość